Kami no Tou – odcinek 1

Czego pragniesz w życiu? Odpowiedź i spełnienie marzeń czekają na szczycie wieży… Takimi słowami rozpoczyna się Kami no Tou.

Uciekająca dziewczyna, biegnący za nią chłopak. Łapie ją, rozwija jej pas i obydwoje padają zdyszani na ziemię. Scena wyglądająca niczym wyjęta z romansu stanowi początek fabuły tej serii. Rachel pragnie dostać się na szczyt wieży, gdyż ma tam znaleźć ucieczkę od życia w ciemności. Bam rusza za nią bez zastanowienia, nie wiedząc, na co się porywa.

Headon, strażnik wieży, opisuje Bamowi jego pierwsze zadanie – ma rozbić wielką kulę, której strzeże potwór morski. Chłopak, nie namyślając się długo, rusza na przeciwnika, jednak powstrzymuje go niezwykła nieznajoma. Mówi ona, podobnie jak jej sługa, w nieznanym Bamowi języku, jednak podarowanie chłopakowi kuli zwanej „Pocket” pozwala im się porozumieć. Obiekt ten jest nie tylko tłumaczem, ale także niezbędnym narzędziem dla każdego śmiałka próbującego dotrzeć na szczyt wieży. Dziewczyna okazuje się księżniczką Jahada o imieniu Yuri. Próbuje odwieść głównego bohatera od niebezpiecznego zadania, jednakże na nic zdają się jej tłumaczenia. W ramach pomocy pożycza śmiałkowi niezwykły miecz… Mówi też coś o regularnych i nieregularnych osobnikach próbujących wejść na szczyt wieży.

Uzbrojony w czarną katanę nowicjusz rusza ku swemu przeznaczeniu. Nie mając pojęcia, co robi, daje się połknąć potworowi, a gdy ten go wypluwa, rusza ku czarnej kuli. Początkowo nie może jej zniszczyć, ale nagle miecz spełnia prośbę chłopaka o użyczenie swojej mocy. Pojawia się piękne żeńskie wcielenie broni, która do tej pory nie odpowiadała na wezwania księżniczki Yuri… Czemu? Otóż jak to kobieta, woli facetów. I puff, Bam znajduje się już na drugim piętrze, gdzie czeka nowe wyzwanie – battle royale. Z czterystu uczestników na wyższy poziom przejdzie tylko połowa, więc pora zacząć krwawą jatkę. Pojawia się masa nowych postaci, a nasz nieszczęśnik przyciąga uwagę ze względu na potężną broń… Czy i tym razem uda mu się pokonać przeciwności losu?

Pierwszy odcinek Kami no Tou to głównie natłok niezrozumiałych wydarzeń. Nie poznajemy nawet podstaw świata przedstawionego. Czym jest tajemnicza wieża? Czy jest ich więcej? Nie wiemy dosłownie nic o bohaterach, a wspomniana na wstępie retrospekcja kompletnie nic nie wyjaśnia. Wydarzenia są chaotyczne, co chwila na ekran wskakują nowe postaci, które wprowadzają tylko więcej zamieszania. Jakie mechanizmy rządzą światem? Raz widzimy gościa z karabinem snajperskim, raz z łukiem, raz z tajemniczym ostrzem, a do tego całą masę stworzeń nieludzkich… Chaos, chaos widzę. Niełatwo będzie to wszystko wyjaśnić tak, aby miało ręce i nogi. No dobra, wiadomo już, że Bam na pewno jest niezwykły, ma ukryte zdolności i dzięki nim pokona wszystkie wyzwania. O święta oryginalności, zlituj się nad nami.

Oprawa wizualna może się pod pewnymi względami podobać. Projekty postaci wyróżniają się na tle tłumu anime, są dosyć zróżnicowane i można by rzec, nawet oryginalne. Niestety, anatomia nie jest ich mocną stroną, podobnie jak mimika. Dodatkowo bohaterowie po biegu w pierwszej scenie odcinka wyglądali bardziej na rozgorączkowanych nastolatków przed pierwszym razem niż na osoby zmęczone fizycznie… Tła są przez większość odcinka niestety ciemne, chociaż po dokładniejszym przyjrzeniu się widać w nich sporo detali. Ulega to zmianie na drugim piętrze wieży, gdzie za to pojawiają się wyraźne uproszczenia. Animacja także nie zachwyca, chociaż z werdyktem poczekam na kolejne odcinki, gdy pojedynki stworzą więcej szans na jej ukazanie. Nieco rozczarowuje muzyka, która nie wywiera żadnego wrażenia – ot, coś nagle gra i szybko znika ze świadomości widza.

Pierwszy odcinek Kami no Tou to niestety kiepski start dla tego tytułu. Masa tu chaosu i nieścisłości, brak odpowiedniego wprowadzenia i budowania fabuły. Być może wiele kwestii wyjaśni się w kolejnych odcinkach, ale już widać, że uświadamianie widza nie będzie tutaj priorytetem. Na razie daleko mi do patrzenia z nadzieją w przyszłość, gdyż twórcy ekranizacji już popełnili całą masę błędów.

Comments on: "Kami no Tou – odcinek 1" (2)

  1. Oj tak, to bolało, bo w komiksie nie dostajemy wszystkiego (do tego droga daleka…) od razu, ale przynajmniej już sam początek przekazuje czytelnikowi znacznie więcej niż anime. A świat Wieży jest na tyle skomplikowany, że bez wszystkich informacji to se po prostu ne da. W ogóle, Tower of God (barwny świat, stado fajnych bohaterów, prowadzona w znanej konwencji, ale potrafiąca zaskoczyć fabuła) tylko w teorii nadaje się na anime, bo w praktyce wychodzi jak powyżej – niby to wierne, ale sito produkcyjne nie przepuściło wielu istotnych rzeczy, co sprawia, że człowiek widzi tylko chaos i dziury.

  2. Po dwóch odcinkach to anime bardzo mnie nie zachwyciło, ale może coś się zmieni.

Leave a comment for: "Kami no Tou – odcinek 1"