Princess Connect! Re:Dive – odcinek 2

Yuuki wziął się za trening, żeby lepiej władać mieczem. No cóż, długa droga przed chłopakiem, bo po wilkach z Czarnobyla musiał teraz uznać wyższość kawałka drewna na sznurku. Kokkoro postanowiła wesprzeć swojego towarzysza w jego staraniach i podarowała mu kartkę do zbierania pieczątek. Nie mam pojęcia, w jaki sposób mogłoby mu to pomóc, ale wyczuwał aluzję do systemu dziennych bonusów w grze mobilnej.

Jak najłatwiej trafić na Pecorine? Pójść tam, gdzie można zjeść dużo i za darmo. Na przykład na zawody w jedzeniu, które dla niej są jedynie skromnym śniadaniem. Zastanawiam się, na co zużywa ona energię ze spożytych posiłków, bo na pewno nie na procesy myślowe, gdyż znowu spotyka duet niezbyt kompetentnych złodziejaszków i zamiast skojarzyć, że oni po prostu ukradli jej miecz, dalej lata za nimi z lekarstwem. Niestety, nie udaje jej się znowu dostarczyć medykamentu, bo nieoczekiwanie pojawia się potwór i trzeba go sprać gołymi rękami.

Przy okazji razem z monstrum zostaje pokonana Karyl: kocia dziewczynka władająca magią i niemająca dobrych zamiarów względem Pecorine, ale kto by się takimi detalami przejmował? Na pewno nie nasza radosna gromadka, która nie zawraca sobie głowy drobiazgami i trochę na siłę próbuje udzielić pomocy czarodziejce, co kończy się dla niej… nieco boleśnie. W dodatku, jak każda szanująca się tsundere, za troskę nie ma zamiaru dziękować i odchodzi w siną dal, by dalej snuć intrygi, jak by tu pognębić głupiutkiego żarłoka, który zdaje się być całkowicie nie do zdarcia. Tu będzie potrzebny większy kaliber. I takowy się pojawia w postaci smoka, a jakby tego było mało, to na dodatek porywa nieudolnych rabusiów i przywłaszcza sobie miecz Pecorine. Sytuacja wręcz idealna, żeby zwabić swój cel do smoczego leża, ale czy plan wypali… No, chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Niestety, drugi odcinek już nie był tak zabawny jak pierwszy i powoli robi się z tego typowa produkcja fantasy z bandą niekompetentnych i niezbyt rozgarniętych bohaterów. Zabrakło równie udanych żartów, co w pierwszym odcinku, podobnie jak i elementów autoparodystycznych. Niemniej nadal się to bardzo przyjemnie ogląda. Ot, taka lekka i sympatyczna komedyjka fantasy, przy której można spędzić miłe chwile. Chociaż mam pewne obawy, na jak długo twórcom starczy pomysłów i czy z czasem formuła się nie wypali. Oby jednak do tego nie doszło, bo dobrze się przy tym bawię i chciałbym, żeby tak było do końca.

Leave a comment for: "Princess Connect! Re:Dive – odcinek 2"