Shin Sakura Taisen the Animation – odcinek 1

Noc, pociąg, bliżej nieokreślone miejsce, walka. Wygląda na to, że dochodzi do porwania dziewczynki w jadącym pociągu. Porywacz wyskakuje na dach, gdzie spotyka najpierw jednego przeciwnika, a później kolejnych. Widząc sytuację bez wyjścia, porzuca cel porwania i ucieka. Nie, to nie Baccano!, to Shin Sakura Taisen the Animation.

Puff, akcja przenosi się do Tokio z okresu Taisho (okres panowania cesarza Yoshihito, lata 1912-1926). Grupa teatralna złożona z pań przygotowuje się do wystawienia rewii. Jedna z nich jest mocno podekscytowana, gdyż jest to pierwsza sztuka, w której gra pierwsze skrzypce, a do tego z misji wrócić ma obiekt jej uczuć. Mina jej rzednie, gdy mężczyzna przywozi ze sobą dziewczynę o imieniu Clara. Szybko też się okazuje, że reszty pań to nie dziwi, ponieważ nie mają najlepszego zdania o Seijuurou…

Larry Tesler byłby dumny.

Wystawiona rewia jest widowiskowa, a po zakończeniu rozbrzmiewają burza oklasków i głosy zachwytu. Jednakże grupa teatralna to tylko przykrywka dla prawdziwego zajęcia grupy pań. Należą one do Bojowej Imperialnej Rewii Japonii, która ma bronić kraju przed tajemniczymi demonami. Chwilę po występie cała drużyna zostaje zwołana do sali konferencyjnej, gdzie wyjaśnia się pochodzenie Clary. Jest ona jedynym niedobitkiem z Bojowej Rewii Moskwy. Nie wiadomo na razie, kto ją zaatakował, ale pada cały szereg dziwnych nazw organizacji i innych jednostek, więc sytuacja zapewne jest poważna. W każdym razie dziewczyna potrzebuje teraz nowego, przyjaznego środowiska, a rola ta przypada naszej Kwiatowej Dywizji. Po czym, puff, Tokio nagle zostaje zaatakowane przez całe setki demonów, a czoło stawić może im jedynie bojowa rewia. Panie wsiadają do mechów i raz dwa rozprawiają się z przeciwnikiem… Medetashi, medetashi.

Przyznam się od razu – nie znam poprzednich odsłon tego tytułu. Nie zmienia to jednak faktu, że wydarzenia pokazane w tym odcinku są mocno chaotyczne i nie wyjaśniają zbyt wiele. Nie powiem też, aby zachwyciły mnie postaci – tytułowa Sakura jest nieco naiwna, a sądząc po reakcji pozostałych pań (których w zasadzie niemal nie przedstawiono), powinna wiedzieć, jakim playboyem jest jej ukochany. Z ostateczną oceną poczekam jednak do kolejnego odcinka, gdyż jak wcześniej wspomniałem, postaci niemal nie znamy. Najbardziej bezsensowny jest jednak świat przedstawiony. Era Taisho została dość dobrze odwzorowana pod względem architektury, rozwoju technicznego czy strojów zwykłych ludzi, po czym na to wszystko z kosmosu spada technologia science-fiction, czyli mechy, lekko cyberpunkowe w stylu. Czy jest spójna? Oczywiście nie, bo jedni walą młotem, inni strzelają promieniami, a trzeci machają mieczem. Mechaniczne demony pojawiają się dzięki czemuś, co wygląda na kręgi magiczne. Do tego panie pokonują góra kilkunastu przeciwników i zażegnują tym niebezpieczeństwo, choć podczas sceny ich przywołania pokazano setki, jeśli nie tysiące sztuk. Litości.

Animacja została wykonana przy użyciu technik grafiki komputerowej. Nie jest to jej najgorsza odsłona, jaką widziałem, ale też i nie najlepsza. Postaci wyglądają nieźle, dopóki się nie poruszają. Niestety animacja ich ruchów jest tragiczna, a mimika bardziej deformuje twarz niż cokolwiek wyraża. Poziom też nie jest równy – nieźle wykonane tła zestawiane są często z fatalnymi scenami animacji; szczególnie źle wypadła wystawiona rewia. Scena walki też miała całą masę niedociągnięć. Dobre wrażenie po nieźle animowanej scenie aktywacji mechów szybko zatarły krzywe i niewyraźne ujęcia atakujących demonów, a także niezniszczalne otoczenie oraz jego elementy, deformujące się zależnie od kąta widzenia. Raz było płasko, raz trójwymiarowo, ale po zaciętej bitwie na niczym nie zostało nawet zadrapanie. Na szczęście muzyka potrafi nieco umilić seans. Piosenek z rewii oraz z openingu dało się słuchać (a to nieczęste zjawisko), a muzyka towarzysząca akcji potrafiła ją podkreślać i budować odpowiedni nastrój. No nic, na razie seria ani mnie nie odrzuciła, ani nie zachęciła, więc do podjęcia decyzji wstrzymam się aż do wyjścia kolejnych odcinków.

Leave a comment for: "Shin Sakura Taisen the Animation – odcinek 1"