Peter Grill to Kenja no Jikan – odcinek 1

Rozpoczyna się finał Wielkiego Turnieju, w trakcie którego okaże się, czy w końcu, po 150 latach dominacji nie-ludzi, to właśnie człowiek przejmie tytuł najsilniejszego na świecie. Do walki stają niejaki Peter Grill i jakiś tam minotaur. Widz oczywiście wie, że wynik jest z góry przesądzony, zwłaszcza, iż z trybun obserwuje Petera jego ukochana, Luvellia, a sam bohater ma Cel – po wygranym turnieju wraz z ukochaną przejść do jakichś konkretów.

 

Turniej oczywiście wygrywa Peter, który zostaje ogłoszony najsilniejszym człowiekiem na świecie, po czym narrator grobowym głosem oznajmia, iż zdobywa on sławę i chwałę, oraz wpadnie w sieć intryg, których nie jest w tej chwili świadomy. Rzecz jasna nasz bohater po skończonej walce chce jak najszybciej dostać się do ukochanej, z nadzieją na coś więcej, jednak chwilowo to coś więcej może dostać od ogrzych siostrzyczek, z którymi jest w gildii. Albowiem to właśnie młodsza z nich, na środku zatłoczonej ulicy, głośno się zapytuje, czy nie dałby jej swojego nasienia. Bez żadnych podtekstów, ale wiadomo, że ogry są najsilniejszą rasą i szukają najlepszych dawców, żeby dzieci były też najsilniejsze, a skoro on wygrał, to mógłby się przespać z nią, c’nie? Albo z jej starszą siostrą, która się też pojawia i też domaga seksu z tego samego powodu. (Notabene, nie rozumiem, czemu obie panie są tłumaczone jako ogry, skoro wyraźnie widać, że są oni, ale nie zamierzam poświęcać temu większej uwagi poza zarejestrowaniem faktu, że technicznie rzecz biorąc itd.). Na szczęście naszemu dzielnemu wojowi udaje się ukradkiem wymknąć i spotkać się z ukochaną w kościele.

   

Niestety, nie zanosi się jednak, że będzie coś więcej, albowiem po pierwsze, tatuś dziewczęcia jest szefem gildii. Po drugie, Luvellia jest kompletnie i totalnie nieświadoma (a przynajmniej tak stara się wyglądać), skąd się biorą dzieci, i dalej twierdzi, że gdy para bardzo się kocha, to musi się pomodlić i wtedy bocian im podrzuci dziecko na pole kapusty. Tak, że po trzecie, w tej chwili dalej, ku rozczarowaniu Petera, nie nabyła odpowiednich wiadomości (albo trolluje otoczenie na potęgę) i wszelkie próby na razie kończą się i będą kończyć na trzymaniu za rączki. Nad czym Peter boleje, ale przechodzi nad tym do porządku dziennego i nie zmusza do niczego.

 

Jest też totalnie nieświadomy, że z racji zdobycia przez niego tytułu najsilniejszego człowieka na świecie zaczyna się wyścig o to, kto zdobędzie jego cenne nasienie, a siostrzyczki posuną się nawet do podstępu, by swój cel osiągnąć. Oczywiście w swoim pokoju w gospodzie Peter znajduje najpierw jedną, a potem drugą, obie kuszące seksownie, wyginające się i w obcisłych ręczniczkach… i oczywiście daje im zdecydowany odpór, wygłaszając płomienną mowę, że jest wierny i żadna ogrzyca go nie złamie. Tu narasta dramatyczna muzyka, panienki zrzucają ręczniki, pokazując najgorszą cenzurę, jaką widziałam w życiu, która jednak wystarcza, by stanął słonik bohatera, po czym nadchodzi ranek, zastając Petera w łóżku z dwiema wyraźnie zadowolonymi, śpiącymi ogrzycami.

  

 

Po pierwsze – jest to adaptacja mangi erotycznej, więc przypuszczam, że scen będzie więcej, przy czym nie było seksu pokazanego sensu stricte. Po drugie, jeśli ktoś chce, to wersja bez cenzury jest też już dostępna, takie standardowe cycki z sutkiem i reszta golizny, ale choć raz z cenzurą radzę obejrzeć – takiego kuriozum wyglądającego, jakby ktoś szybko musiał taśmę wydrapywać scyzorykiem, dawno nie widziałam. Fabułka prosta jak budowa cepa – na cnotę (khy, khym) bohatera czyhają piękne panienki z różnych krajów, a on się opiera (EKHEM!), wygłasza frazesy o wierności, a potem i tak władzę przejmuje ten drugi. Kwestię intryg pozostawię, bo jeśli będą jakieś, to nie ma szans przy tym tempie prowadzenia i topornych gagów, oraz wewnętrznych monologów bohatera rozpaczającego nad niewinnością Luvelli, żeby coś z nich wyszło przy tej liczbie odcinków. Osobna kwestia jest Luvellia – która albo jest totalną dziewicą w tym mentalną, albo mega trollem (wolałabym postawić na to drugie, niemożliwe, żeby nie widziała, skąd się biorą chociażby małe kotki i pieski).

Graficznie na razie cała para poszła w cycki i fałdki tkaniny na leżących panienkach, potem na wygląd postaci żeńskich i bohatera, który jest standardowym, przystojnym blondynem z kaloryferem i miłym uśmiechem. Poza nimi mamy chamską cenzurę, sporo „komiksowo-SD-czkowych” ujęć, i łatanie teł statystami w bezruchu. Czyli standard. Zobaczymy, jak bardzo będzie widać w kolejnych odcinkach dopracowanie przyszłych pretendentek w stosunku do całej reszty postaci występujących w anime.

Leave a comment for: "Peter Grill to Kenja no Jikan – odcinek 1"