Assault Lily: Bouquet – odcinek 2

Po dniu pełnym wrażeń przyszedł wreszcie czas na pierwszy zwyczajny dzień w nowej szkole – Riri poznaje nowe koleżanki, dowiaduje się nowych rzeczy na temat Lilii i używanych przez nie broni, ale przede wszystkim próbuje zbliżyć się do swojej idolki – Yuyu Shirai. To ostatnie z początku nie bardzo jej wychodzi, bo starsza koleżanka ją otwarcie ignoruje i dopiero po którejś kolejnej próbie zgadza się na prośbę Riri – zawarcia siostrzanego paktu, w którym starsza z dziewcząt pełni rolę anioła stróża i przewodnika. Radość świeżo upieczonej Lilii zapewne nie potrwa jednak zbyt długo, bo po bardzo niesubtelnie zasugerowanym tragicznym wydarzeniu z przeszłości Yuyu z nikim nie chce nawiązywać głębszych relacji i wyraźnie widać, że zamierza zrobić wszystko, by Riri pożałowała swojej decyzji.

W tym odcinku potworów nie ma i akcja wyraźnie zwalnia, ale serial przynajmniej próbuje jako tako wyjaśnić, jak to wszystko właściwie działa. Pewnie, że w tych wyjaśnieniach nie ma nic nowatorskiego czy oryginalnego, ale przynajmniej nie jest to aż tak bardzo absurdalne, jak mogło by być. Wątek obyczajowy też jest raczej przewidywalny, bo mnóstwo pojawiających się tu elementów już gdzieś wcześniej było, a nawiązania są raczej oczywiste, ale nie był to też śmiertelnie nudny odcinek. Niewątpliwym plusem jest to, że anime ma wyraźny dystans do siebie i widać to w scenach, kiedy daje prztyczka w nos pomniejszym schematom – nic wielkiego, ale zawsze to miła niespodzianka. Możliwe, że w nadchodzących odcinkach szykują się wielkie traumy czy wręcz przeciwnie – denne żarty, ale na razie jest po prostu nieźle.

Nie wiem natomiast jak długo twórcy utrzymają w ryzach główną bohaterkę, bo choć niewątpliwie ma ratujące ją cechy, to jej natrętność może się w pewnym momencie zrobić irytująca – acz może jej to przejdzie, bo przynajmniej pozornie osiągnęła swój cel. Gorzej w sumie może być z drugą protagonistką, ponieważ nie da się wykluczyć, że jeśli odjąć traumę z przeszłości, to z jej charakteru niewiele zostanie, acz mogę się mylić. Reszta dziewcząt powoli odkrywa swoje osobowościowe karty i choć, jak pisałam w opisie poprzedniego odcinka, wielkich rewelacji tu nie ma, za to schematów pełno, nadal jest to odpowiednio zbalansowane i pozbawione denerwujących skrajności.

Strona techniczna nadal trzyma naprawdę przyzwoity poziom, a niektóre ujęcia można opisać nawet jako naprawdę ładne.

Widzę martwych ludzi…

Leave a comment for: "Assault Lily: Bouquet – odcinek 2"