Hypnosis Mic -Division Rap Battle- Rhyme Anima – odcinek 3

No to jak tam z rapującym bishounenami? Rapują, czy nie rapują? Hit czy kit? No niestety słabo z tym rapowaniem. W odcinku pierwszym było 5 piosenek, w odcinku drugim było 1,5 piosenki, w odcinku trzecim mamy 1 piosenkę. Widzicie, jak trend wygląda. Liczba piosenek spada, jakość animacji spada, poziom głupoty pozostaje ten sam (czyli ekstremalnie wysoki). Co z rozrywkowością? Ta, o dziwo, ponownie rośnie.

Przypomnijmy, że odcinek pierwszy był przeglądem chłopaczków, a odcinek 2 mini-historyjką o grupie Buster Bros!, czyli braciach Yamada, która była głupia jak but i potwornie nudna. Teraz dostajemy mini-historykę o grupie Matenrou, która też jest głupia jak but, ale przynajmniej coś się dzieje. Można więc stawiać, że tak to będzie dalej leciało – zbiór opowiastek, z których nic nie wynika, czysty czasozapychacz.

Jakby rapowali w trakcie, było to rozrywkowe i zabawne, to czemu by nie. Przy tym odcinku kilka razy się uśmiechnąłem. Głównie na widok tego, jak głupi są bohaterowie i jak skrajnie oderwane od rzeczywistości są wszelkie ich działania, i nie wiem, czy była to celowa parodia czy nie (raczej nie), ale nieważna przyczyna, ważne, że nastrój mi się poprawił, no nie? Fabuła jest taka, że członek Matenrou, Doppo, zostaje wrobiony w morderstwo (ojej!). Tzn. znajduje w swoim pokoju faceta uduszonego własnym krawatem. W reakcji na to zaczyna się zachowywać jak małe dziecko i snuć plany mniej więcej na tym poziomie intelektu, podobnie zresztą jak jego partner Hifumi. Sytuację ratuje ich lider Jakurai, który zaczyna „śledztwo” mające na celu oczyścić imię Doppo. Cudzysłów jest nie bez powodu, bo ma to zdecydowanie za mało sensu, żeby na serio określić to tym mianem.

Pal licho jednak, bohaterowie gadają i robią głupoty, ale łażą przynajmniej po mieście i coś się dzieje. Sceny, kiedy rapem likwidują złoczyńców, są niestety wszystkie, poza finałową, offscreen, co było natychmiastowym rozczarowaniem. Nawet ów finał nie powala. Cała historyjka jest niby o tym, że zwyczajowo letargiczny i przyjmujący, co przynosi mu los Doppo w końcu się wkurza, ale gdy pojawia się wreszcie błysk w jego oku, wyciąga on mikrofon i… piosnka zaczyna się od „nanana”? To nie jest tekst raperski, jakim rzuciłby wnerwiony facet, a i reszta utworu niezbyt się ma do nastroju chwili. Cóż, wydaje się, że piosenki powyciągali z wcześniejszych płyt tego projektu multimedialnego i nie za bardzo dobrali do tego, co się dzieje na ekranie.

Jak na ekranizacje projektów multimedialnych i tak jest nieźle z tą serią. Zwykle są kompletnie nie do oglądania, tutaj dwa z trzech odcinków były na znośnym poziomie. Podejrzewam jednak, że na dłuższą metę nie ma to szans powodzenia. Chłopaczki mają tak prościutkie charaktery, że już po odcinku per grupa zaczynają nużyć, gdzie tu wycisnąć materiał na kilkanaście…

Na zakończenie – anime rozwielitka, która pojawia się w wyobraźni Doppo. Otrzymuje tytuł honorowego bishounena!

Comments on: "Hypnosis Mic -Division Rap Battle- Rhyme Anima – odcinek 3" (1)

  1. MeryZet said:

    Z tym krytykowaniem 2 odcinka przesadziłeś! To akurat mój ulubiony odcinek co wskazuje na to, że nie dla wszystkich był on nudny! A wgl im dalej czytam twoje „recenzje” tym więcej zaczynam pomijać i zastanawiam się po co ja to w ogóle czytam.

Leave a comment for: "Hypnosis Mic -Division Rap Battle- Rhyme Anima – odcinek 3"