Magatsu Wahrheit -Zuerst- – odcinek 1

W imperium dzieje się źle. Po świecie biegają zmutowane potwory, ludzie w odpowiedzi się zbroją, a niektórzy przy okazji buntują przeciwko rządom. Uzbrojony i niezadowolony cywil nie podoba się Imperium, chyba nawet bardziej niż potwór, a że Sejm zdaje się mieć ostatnie słowo nawet przed obliczem władcy, to przepycha rozporządzenie o zwiększeniu liczebności wojska oraz wprowadza zakaz posiadania broni przez kogokolwiek poza armią. Trudno powiedzieć, kiedy miało to miejsce, ale pewnie na jakiś czas przed pierwszym dniem głównego bohatera w armii, jest to bowiem również dzień, w którym niechcący miesza on szyki przemytnikom broni.

Beztroska bohatera połączona z potrzebami scenariusza sprawia, że w drodze do swoich nowych obowiązków ot tak się zatrzymuje i pomaga w załadunku przesyłek jakiemuś szeregowemu pracownikowi firmy przewozowej. W swojej gorliwości dokłada do tego również paczkę, której nie ma na liście… W tym czasie gang przemytników o nazwie Headkeeper szuka swojej paczki. Dwoje najbardziej charakterystycznych członków gangu, rozglądając się za nią, kręci się po całej przeładowni i zadaje pytania jednemu z pracowników, no bo dlaczego nie. Węsząc tu i tam odkrywają w końcu, gdzie znajduje się ich zguba. Dzięki wcześniejszej pomocy Leokadia przewożący paczkę Innumael wylądował w areszcie, więc dobrzy przemytnicy ruszeni poczuciem winy postanawiają podzielić się na dwie grupy, aby nie tylko odzyskać swoją przesyłkę, ale również uwolnić fałszywie oskarżonego biedaka. Jeśli to jeszcze nie jest rozbrajające, dodam, że Innumael po wyciągnięciu zza krat, płonąc świętym oburzeniem, wyrzuca owej organizacji kryminalnej, że zamieszała go w swoje sprawy.

Ale wracając do Leokadia. Cała pewność siebie i niefrasobliwość uciekła z bohatera w momencie, gdy okazuje się, że już pierwszego dnia swojej służby będzie on uczestniczył w misji, a potem jeszcze w walce, podczas konfrontacji swojego oddziału z próbującymi uciec przemytnikami (którym cały czas towarzyszy Innumael). Głównego bohatera zaczynają ogarniać niepewność i strach, ale cały czas pociesza go jego przyjaciel, Seits, który obiecuje nad nim czuwać. Do walki dochodzi w jakimś kanionie, gdzie ludzie ścierają się ze sobą za pomocą tarcz, strzelb, szabli, ciężkiej artylerii, różdżki oraz miecza strzelającego wiązkami energii.

Co ja patrzę. Rozumiem, że to na podstawie gry. Naprawdę. Sama lubię wybierać broń palną w grach osadzonych w świecie fantasy. Ale w momencie przeniesienia tego do medium, jakim jest anime, coś się popsuło, bo połączenie pana z tarczą i mieczem, z panem sadzącym z jakiegoś półautomatu przeciwpancernego (jak ktoś się zna, niech mnie poprawi) czy panią machająca różdżką (biorąc pod uwagę rozwój technologiczny przedstawionego świata, zastanawiałam się na początku, jakie są szanse, że to zwykła żarówka na kijku, ale nie) wygląda po prostu komicznie. Nie tylko to mnie bawiło – cały przedstawiony świat to istny miszmasz, z otoczonym wysokimi murami miastem rozświetlonym jak współczesna metropolia, mieczami, samochodami i bronią palną oraz panoszącymi się zmutowanymi potworami, wyglądającymi jak dinozaury, tylko z małżowinami usznymi i à la ludzkimi przednimi kończynami.

Nie mogę jednak powiedzieć, abym się nudziła. Jestem absolutnie zafascynowana tym stosem absurdu, którego jakimś cudem nie ogląda się źle. Ilość głupot i dziwactw na kadr przez cały odcinek utrzymywała moją uwagę. Oczu nie mogłam oderwać również ze względu na animację, przy czym szczególnie dręczyło mnie jedno pytanie: co im się stało w anatomię? Krzywe to niemiłosiernie, zapada się i łamie to tu, to tam, a momenty, kiedy ludzkie twarze wyglądają dobrze i proporcjonalnie są wyjątkowe, bo tak rzadkie. Sylwetki wyglądają, jakby były rysowane na innej warstwie i nieudolnie nałożone na resztę. Widać, jak się odcinają od tła, choć ostatecznie można do tego przywyknąć, bo użyta kolorystyka w obydwu przypadkach jest podobna i całość przez to gryzie się trochę mniej. Za to tła, a raczej rzucane widzowi co chwilę nieruchome obrazki są czasami nawet ładne. Niech się tylko nic nie rusza…

Leave a comment for: "Magatsu Wahrheit -Zuerst- – odcinek 1"