Majo no Tabitabi – odcinek 2

Drugi odcinek przenosi nas do teraźniejszości, co oznacza, że poznajemy o kilka lat starszę Elainę, która podróżuje po świecie. Jest pewna siebie i swoich umiejętności, acz trzeba powiedzieć, że wśród jej rozlicznych cnót na próżno by szukać nadmiernej skromności, jeśli idzie o spojrzenie na własną osobę. Z drugiej strony, może taka właśnie powinna być czarownica? Tym razem przybywa do Kraju Magów, gdzie – jak nazwa wskazuje – wstęp mają tylko osoby obdarzone mocami magicznymi. Nie znaczy to, że piękne miasto zamieszkują tylko czarownice, gdyż stanowią one wąską elitę wśród rzeszy uczennic oraz nowicjuszek, czyli tych, które potrafią już czarować, ale jeszcze nie zdały egzaminu na uczennicę. Ma to znaczenie, bo właśnie na taką nowicjuszkę natyka się przypadkiem Elaina. Dziewczę jest urocze, niezdarne i ogólnie nie zwraca uwagi naszej bohaterki. Jednak ich drogi ponownie się krzyżują, gdy pechowe zdarzenie sprawia, że Elaina napotyka nieoczekiwane trudności przy poszukiwaniach odpowiedniego zakwaterowania. Ostatecznie zatrzymuje się więc w skromnym hoteliku i zgadza przynajmniej na kilka dni zostać „nauczycielką” nowej znajomej, Sayi.

Pod względem czysto fabularnym ten odcinek był słabszy od poprzedniego i to nawet nie dlatego, że wyjaśnienie tajemnicy zaginionej broszki nasuwało się od pierwszej chwili. Historia była urocza, ale nie zdołała faktycznie poruszyć jakiejś struny emocjonalnej. Inna rzecz, że być może nie o to w niej chodziło. Powiedziałabym, że celem podstawowym mogło tu być przybliżenie hierarchii magicznej tego świata i pokazanie w praktyce kilku czarów, ubocznym zaś – poprowadzenie zgrabnej paraleli do wydarzeń z poprzedniego odcinka. Obie te rzeczy udały się, poszerzając naszą wiedzę zarówno o świecie, jak o samej Elainie.

Poza tym „słabszy” jest pojęciem względnym. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Po części jest to zasługa nadal ślicznej grafiki (mój zachwyt budzi przedstawienie magii – wreszcie bez sztampowych, generowanych komputerowo kręgów magicznych), przywiązującej sporą wagę do detali (te specjalne lądowiska dla mioteł w kamienicach!). Po części – samej głównej bohaterki, która nie jest tak dojrzała, jak się jej wydaje, ale i tak stanowi cudowną odmianę po udziecinnionych na siłę protagonistkach innych serii. Majo no Tabitabi potwierdza, że ma szansę znaleźć się w czołówce anime z tego sezonu, a – w swoim gatunku – być może także roku.

Leave a comment for: "Majo no Tabitabi – odcinek 2"