Munou na Nana – odcinek 2

Tym razem na początku odcinka widz otrzymuje informację, którą już mógł od dawna podejrzewać – że prawdziwymi wrogami ludzkości nie są jacyś obcy z kosmosu, ale ci, którzy posiadają Talent. Dodatkowo dowiadujemy się, jak to się rozwinęło od początku, czyli od pojawienia się pierwszego człowieka z Talentem, jakie zniszczenia miały miejsce i jak sytuacja wygląda dzisiaj. W świetle tych faktów może nie dziwić, że coś, co się zwie Komitetem, wydało rozkaz Nanie, by zabiła Wrogów Ludzkości gnieżdżących się na wyspie pod przykrywką treningu i nauki obrony ludzkości, wychodząc z założenia, że każdy, kto dostaje jakąkolwiek moc bez wysiłku, będzie na pewno jej używał na szkodę, a młodzi ludzie to już w ogóle. Więc lepiej ubić, bo jak się dowiedzą, to się zbiorą przeciwko ludziom i świat zostanie zniszczony.

 

To sobie przypomina Nana w trakcie treningu, gdzie, jak to zwykle bywa, uczniowie popisują się swoimi zdolnościami, czym doprowadzają wychowawcę do rozpaczy. Jednocześnie Moguo (ten od ognia) podpytuje się, gdzie jest Nanao, bo jakoś go nie widać. Po zajęciach Nana typuje swoją kolejną ofiarę, jednak zmienia cel na bardziej, według niej, niebezpieczny. Okazuje się bowiem, że jeden z uczniów, Yohei Shibusawa, ma zdolność manipulacji czasem. Według tego, co twierdzi jej komórka, jeśli zostanie przy życiu, zginie jakieś 800 tysięcy ludzi, należy więc go podejść, zaprzyjaźnić się i wyciągnąć jaką ma moc, żeby skutecznie się go pozbyć.

 

W trakcie rozmowy z Shibusawą wychodzi na jaw, że może się on cofać w czasie oraz chce zbawić ludzkość, zmieniając złe wydarzenia. Niestety dla Nany w zajmującą rozmowę wtrąca się Onodera (ten białowłosy), który prosi, by Shibusawa zbadał okoliczności zniknięcia Nakajimy. „Niestety” zaś dlatego, że dziewczyna nie wie, jaką on ma moc i czy jej nie podejrzewa. Udaje jej się odwrócić uwagę plotką, że może Wróg Ludzkości zinfiltrował szkołę i ukrywa się w ludzkiej postaci, co odwraca uwagę Onodery, ale pozostawia ją z zapalonym do poszukiwań Yaheiem. Wspólnie udają się do dormitorium Nanao, gdzie okazuje się, iż Shibusawa ma możliwość cofnięcia się aż do momentu, kiedy Nana zrzuciła Nakajimę go z klifu, a teraz musi szybko podjąć działania, by nie udało mu się wpaść akurat na ten moment…

 

Graficznie zdecydowanie się zmieniło na gorsze, zwłaszcza bohaterka w momentach wewnętrznej paniki, kiedy twórcy zdecydowali się na „puste spojrzenie”. Ograniczono też liczbę postaci pojawiających się na ekranie, a także ich ruchliwość. Nawet jeśli już coś mówią, to ich mimika i zdolność wykonania szerszego ruchu jest wybitnie ograniczona, bo są pokazywani na przykład od tyłu, albo z daleka. No i nie zapominajmy o pustych przestrzeniach i akcji dziejącej się pod wieczór i w nocy. Sama oszczędność.

 

Jak widać, Nana powoli i skutecznie zaczyna eliminować kolejnych uczniów, choć jeśli plot twistem miała być zmiana ofiary w trakcie i rzucanie podejrzeń na kogoś innego, to było to bardzo grubymi nićmi szyte. Momenty dedukcji i prezentowania wewnętrznego głosu Nany też nie wyglądają zajmująco, powiedziałabym, że ktoś się sili na szerlokizm, ale słabo mu idzie. Za to bardzo ładnie załatwiła kolejną ofiarę, w pomysłowy sposób, choć przypuszczam, że w tym punkcie fabuły to kwestia czasu, zanim sprawa wypłynie na wierzch.

Leave a comment for: "Munou na Nana – odcinek 2"