Ochikobore Fruit Tart – odcinek 1

Nasza bohaterka, Sakura Ino, wyjeżdża do Tokio, by zostać sławną idolką w drugorzędnej agencji Rat Productions. Na miejscu trafia do domku na przedmieściach, znanego jako Mouse House, w który przebywa już trójka dziewczyn. Są to była dziecięca aktorka Roko Sekino (ze względu na niski wzrost podpadająca pod kategorię pseudo-loli), Hayu Nukui, która uciekła z domu, by stać się sławną artystką muzyczną oraz Nina Meahara, marząca o karierze modelki, co niestety utrudnia jej nieśmiałość na tle wielkiego biustu.

 

Na miejscu po obowiązkowym zapoznaniu się menedżerka oznajmia, że jako nowa grupa idolkowa, Fruit Tart, występować będą cały rok w krótkich filmikach pseudodokumentalnych „z życia aspirujących idolek, które przyjechały do wielkiego miasta, by zdobyć sławę i chwałę”. A występować muszą, ponieważ jeśli nie będą zarabiać, to trafią na bruk, a ona razem z nimi. Tu następuje optymistyczna piosenka wykonywana przez dziewczęta już w strojach grupy, która prawdopodobnie będzie piosenką tytułową.

   

Następnego dnia Sakura zastaje resztę dziewcząt w nastroju opozycyjnym do pomysłu stworzenia grupy idolkowej, ponieważ zdecydowanie nie na to się pisały początkowo. Jednak rozmowa z menedżerką, a przed wszystkim wizja promocji słodyczy „bo przecież idole tak robią”, w końcu przekonuje dziewczęta do podjęcia wyzwania. A tym bardziej jest to ważne, że trzeba zacząć kręcić pierwszy odcinek!

 

…w którym, jak się okazuje muszą rozdać cały stos ulotek. Jak wiadomo, rozdawanie tychże jest trudne, ale dziewczęta wpadają na pomysł, żeby dodać coś ekstra, ponieważ ludzie lubią dostawać coś ekstra do ulotek, wtedy je chętniej biorą. Dlatego raz dwa montują szybki występ wokalny, a następnie już rozdają korzystając z własnych zdolności. Co kończy się dobrym materiałem wyemitowanym pomiędzy dwoma popularnymi programami.

 

Pod względem graficzny odcinek jest przyjemny dla oka. Bohaterki są ładnie narysowane i kadrowane, mamy też zróżnicowane tła, a  w trakcie występu nawet tłum mimo, że uproszczony (potem bardzo uproszczony), wykazywał jakieś cechy indywidualne. Dostajemy także wetknięty fanserwis, chyba tylko na zasadzie „szybko dajcie cyca, zanim ktoś się zorientuje, że to bez sensu”.

 

Cóż, menadżerka prawdę powiedziała: „Cyc się sprzedaje”. Bo jak inaczej wytłumaczyć we w sumie przyjemnej historyjce umieszczenie fanserwisu, wypadającego nagle jak cyc  z koszuli, obmacującego bohaterki endingu, oraz po prostu macania i wpadania w cycki Niny w zapowiedzi i piosence tytułowej? Czyżby twórcy myśleli, że bez cyca tytuł się nie obroni? Co jest zdecydowanie dziwne zważywszy, że odcinkowi udało się utrzymać dobre tempo oraz w miarę dobrą proporcję miedzy zwykłą grafiką a SD-czkami. Niestety, mam brzydkie przypuszczenia, że w kolejnym odcinku o cycu będzie więcej…

Leave a comment for: "Ochikobore Fruit Tart – odcinek 1"