Sen’yoku no Sigrdrifa – odcinek 2

Okazuje się, że ojciec Claudii również był pilotem. Stacjonował przez pewien czas w Japonii, gdzie zafascynował się lokalną kulturą, samurajami i yamato nadeshiko. Bohaterka, przybywając do nowej bazy, nie spodziewała się widoku, który kompletnie zaprzecza wizji z opowieści jej ojca. No, ale to tylko ta baza jest wyjątkiem, prawda?

Krajobraz jak po bitwie – tak można określić pokłosie imprezy powitalnej zorganizowanej dla Claudii. Następnego dnia wszyscy leczą kaca, a towarzystwo na duchu stara podnieść się Miyako. Co gorsza, na tej imprezie chyba zapomniano o najważniejszym, czyli o zapoznaniu się… Tak więc przy śniadaniu dziewczęta się przedstawiają, ale niestety niewątpliwie błyskotliwy występ blondwłosej walkirii przerywa alarm. Trzeba ruszać na pozycje, gdyż pojawił się nowy Filar.

Sytuacja początkowo wydaje się trudna – przeciwnik otoczył siebie i wyspę, na której się pojawił, barierą z wody. Po oględzinach mapy Zuzu i Claudia wpadają na pomysł, aby przelecieć tunelem łączącym dwie wyspy, co zdecydowanie upraszcza dalszą akcję. Miyako rozwala wroga dwukrotnie, gdyż ten zdążył się przepoczwarzyć, a Claudia chwilę przed destrukcją rdzenia postanawia się wreszcie dokładnie przedstawić. I wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Przynajmniej na razie, gdyż Odyn, oglądając uśmiechnięte twarze dziewcząt, coś mamrocze pod nosem o nadejściu Zmierzchu.

Drugi odcinek nie dorzucił żadnych nowych faktów na temat świata przedstawionego, a w zasadzie wprowadził tylko nowe komplikacje. Walkirie okazują się córkami zwykłych ludzi, a jedynie ich samoloty zostały podarowane przez boga. Nieco więcej dowiadujemy się właśnie o bohaterkach. Nono lubi się zajmować pielęgnacją ogrodu, a cała baza uważa ją za najszybszą i najsprawniejszą wojowniczkę. Azuzu deklaruje się jako geniuszka, a Miyako robi za dobrego ducha bazy. O ojcu Claudii już wspominałem, natomiast ona sama powoli otwiera się przed nowymi towarzyszkami. Pod względem akcji odcinek nie zachwyca – walka z wrogiem nie wywołuje żadnych emocji, a codzienne życie w bazie i prywatne zajęcia walkirii są totalnie nieinteresujące. Za mały pozytyw mogę uznać czołówkę, która ma dobrą animację i radosną, wpadającą w ucho piosenkę. Dobrze jednak, że muszę obejrzeć już tylko jeden odcinek tego wiekopomnego dzieła, gdyż sezon jesienny pełny jest znacznie lepszych tytułów.

Leave a comment for: "Sen’yoku no Sigrdrifa – odcinek 2"