Tonikaku Kawaii – odcinek 1

Pierwszy odcinek serii otwiera dramatyczna scena z młodym chłopakiem, który leży na ziemi po jakimś wypadku. Choć sam jest pewny, że za chwilę umrze, tajemnicza dziewczyna zapewnia go, że wszystko będzie dobrze. Bohaterowi przypomina się całe życie. Okazuje się, że przez pomysłowość rodziców nazywa się Nasa Yuzaki. W dzieciństwie długo nie rozumiał, dlaczego wszyscy uśmiechają się na dźwięk jego imienia, gdy zaś odkrył powód, postanowił uczyć się i pracować na potęgę, by w przyszłości zostać kimś. Pracowitość połączona z niezachwianą pewnością siebie pozwoliła mu uzyskiwać najlepsze wyniki i myśleć o pójściu do najlepszych placówek. Będąc już w gimnazjum, podczas wieczornego powrotu do domu, po drugiej strony ulicy dostrzega piękną dziewczynę, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Chce przejść przez jezdnię, nie dostrzegłszy, że właśnie wchodzi pod koła ciężarówki. Tu wracamy do początkowej sceny odcinka. Chłopak oczywiście przeżywa, a to dzięki bohaterce, która bierze na siebie większość uderzenia (zimowe warunki z pewnością też miały niemałe znaczenie). Dziewczyna prosi kierowcę pojazdu, by zadzwonił po karetkę dla biedaka, sama zaś odchodzi jak gdyby nigdy nic. Jej widok na tle wielkiego księżyca przypomina Nasie legendę o księżniczce Kaguyi. Nie chcąc, by i jego obiekt westchnień odszedł, podąża za nią, nie robiąc sobie nic z zaszokowanego kierowcy i bólu. Nie poddaje się, nawet gdy adrenalina w jego ciele przestaje działać, i wyznaje dziewczynie uczucie. W większości przypadków bohaterka anime na takie słowa spłoniłaby się silnym rumieńcem, ale nie tutaj – piękność odpowiada, że się z nim umówi, jeśli się z nią ożeni. Zaskoczony, ale i szczęśliwy Nasa bez większego wahania się zgadza, po czym traci przytomność.

Yuzaki budzi się w szpitalu, gdy już panuje wiosna. Po długiej rehabilitacji ponownie wpada w wir nauki i pracy; wyprowadza się też na swoje od rodziców. Wkrótce kończy osiemnaście lat. Nie może jednak zapomnieć o tamtej dziewczynie. Jakie więc jest jego szczęście, gdy ta pewnego wieczoru pojawia się w mieszkaniu i przedstawia jako Tsukasa. Oto nadchodzi moment, by Nasa na chłodno skonfrontował się ze swoją obietnicą sprzed lat, Tsukasa bowiem nie żartowała z poważnym związkiem i przyszła z formularzem małżeńskim. Mimo zaskoczenia, pewny swojego uczucia chłopak podpisuje, co trzeba. Następnie para idzie do urzędu, do wizyty w którym dziewczyna jest idealnie przygotowana, i… już. Małżeństwo zawarte! A że są parą, mogą się też trzymać za ręce – nie trzeba mówić, jak reaguje na to chłopak. Ukochana wkrótce się z nim żegna, mówiąc, że musi załatwić pewne sprawy. Wcześniej pyta, czy ma u siebie dwa futony, co dla Nasy jest niechybnym znakiem, że już niedługo ich związek wkroczy na wyższy poziom.

To było przyjemne. Głupiutkie, ale urocze i na szczęście nieżenujące. Nie przeszkadzała mi nawet absurdalność zawiązania akcji – seria wyraźnie nie traktuje siebie poważnie, więc i za takie kwiatki jak sceny po wypadku trudności się czepiać. Protagonista jest sympatycznym chłopakiem, widać jednak, że to dziewczyna będzie tą rozsądniejszą osobą w małżeństwie. Nie tylko zachwyca urodą, ale i mądrością, zaś w przeciwieństwie do bohatera wydaje się najpierw myśleć, a nie działać. Do tego otacza ją aura tajemniczości – nie wierzę, by miała okazać się zwyczajną dziewczyną. Razem tworzą miłą dla oka parę – z chęcią zobaczę ich dalsze małżeńskie perypetie. Boję się tylko, jako że w serii pojawiają się inne dziewczyny, czy całość nie przerodzi się w harem. Oby moje obawy były na wyrost.

Technicznie cudnie nie jest, co nie powinno dziwić, jakoś się jednak ogląda. Ani projekty postaci, ani tła niczym nie urzekają. Od razu za to zwrócił moją uwagę opening – wokalowi seiyuu Tsukasy, stopniowo przyspieszającemu, towarzyszy bardzo ciekawa melodia, dając efekt zdecydowanie ponadprzeciętny. Ending już niestety tak nietypowo się nie prezentuje. Aktorzy – Akari Kitou i Junya Enoki – grają przyzwoicie, aczkolwiek przy Tsukasie pewnie jeszcze trochę potrwa, nim zacznę widzieć w niej nową bohaterkę, a nie Kotoko z Kyokou Suiri

Leave a comment for: "Tonikaku Kawaii – odcinek 1"