2.43: Seiin Koukou Danshi Volley-bu – odcinek 2

Na wstępie seria ma u mnie mały plus za uniknięcie wielkiego dramatu i rozdzielania kochanków… tfu, kolegów na kolejne trzy odcinki z powodu rewelacji z końcówki poprzedniego. Oczywiście dla Kuroby jest to niewątpliwie szok, co usłyszał o Haijimie, nawet w pierwszej chwili postanawia przeszukać internet w celu dowiedzenia się czegoś więcej, w końcu jednak uznaje, że przeszłość i opinie innych osób go nie obchodzą i to on sam zadecyduje, co myśli o znajomym. A myśli dobrze i dalej chce z nim grać w siatkówkę.

Zbliżają się zawody prefekturalne. Jako że męskich klubów w Fukui jest niewiele, chłopcy nie muszą się martwić kwalifikacjami – zwycięstwo już w trzech meczach otworzy im drogę ku mistrzostwom, a następnie rozgrywkom narodowym. Optymistycznie nastawieni, wygrywają pierwszy pojedynek, w którym błyszczy zarówno Yuni, jak i Kimichika. Kolejne spotkanie też wydaje się prostym wyzwaniem, dopóki Yuniego nie dopada presja. Nastolatek coraz gorzej sobie radzi na boisku, popełnia dużo błędów, zaś przeciwnicy skutecznie rozpracowują jego atak. Jedynie bardzo dobra postawa Haijimy, który bierze cały ciężar gry na siebie, pozwala uniknąć porażki. Czy jednak taki sukces, wynikający wyłącznie z umiejętności jednostki w bądź co bądź zespołowej dyscyplinie sportowej, może cieszyć? Rozłamu w drużynie nic nie jest w stanie naprawić – zespół, głównie przez kontuzję Chiki i nieobecność Yuniego, którego zatrzymał wypadek kuzynki, przegrywa następny mecz, a ten o trzecie miejsce poddaje walkowerem. Dla Kuroby i Haijimy to koniec wspólnej gry… nie, chwila, to przecież dopiero drugi odcinek…

No właśnie, wstęp serii – bo liczę w kolejnym odcinku na przejście do konkretów – wypadł nie do końca dobrze. Pomijam fakt, że chciałabym (pewnie nie tylko ja) czym prędzej poznać resztę głównych bohaterów, z którymi Yuni i Chika utworzą w liceum zespół, a nie patrzeć na przypadkowych współgraczy, którym anime nawet nie stara się nadać jakiegoś charakteru. Po prostu nie przekonuje mnie zaczynanie niejako od końca i poświęcanie na ten wątek tyle czasu, choć nie mówię, że później tak zabieg nie nabierze sensu. Na razie sprawia nieco drażniące wrażenie, tym bardziej, iż przebieg wydarzeń w drugim odcinku był wyjątkowo banalny i oczywiście musiał doprowadzić do spięcia między Kurobą a Haijimą. Być może jednak i w tym przypadku, jak i wcześniej, dramat nie będzie trwał długo, o ile Yuni ponownie wykaże się rozsądnym podejściem do sprawy. Tego zaś nie jestem pewna, bo ów bohater raz zachowuje się w porządku (początek fabuły), innym razem wychodzi z niego straszny dupek – gdy pozostali współgracze zaczęli obgadywać Chikę, on nie miał oporu, aby się przyłączyć. Z drugiej strony czuł później wyrzuty sumienia, więc aż tak źle z nim nie jest. Chika natomiast kreowany jest na upartego indywidualistę, aczkolwiek i on potrafi zauważyć, że nie zawsze może uratować wynik meczu swoimi niebywałymi zdolnościami. Jak takie chwiejne charaktery poradzą sobie w nowej drużynie, zobaczymy, oby już niebawem.

W warstwie graficznej rzuca się w oczy CGI odbijanej piłki, której ruch często wygląda dość nienaturalnie. Poza tym nie brakuje różnych typowych dla sportówek oszczędności, ogólnie jednak mecze prezentują się nie najgorzej. Z muzyki coraz bardziej podoba mi się opening; podziwiam też grę J. Enokiego. Jednego dnia oglądam dwie serie, w których odgrywa on główne role, i absolutnie nie mam żadnych problemów z przestawieniem się z postaci na postać – w siatkarzach słyszę Kurobę, w Tenchi Souzou Design Bu Shimodę. Nie mniej przyjemnie słuchać Kenshou Ono – zdecydowanie wolę go w takim wcieleniu jak w omawianym anime niż jak np. w niedawnym Taisou Zamurai.

Leave a comment for: "2.43: Seiin Koukou Danshi Volley-bu – odcinek 2"