Ex-Arm – odcinek 1

Ileż krwi i zgrozy leży na dnie wszystkich „dobrych rzeczy”!

Friedrich Nietzsche

Ex-Arm jest anime, które istnieje. Oznacza to, że istnieją również ludzie, którzy jest stworzyli. Co więcej – jak możemy zasadnie podejrzewać, ci właśnie ludzie nie tylko je stworzyli, ale więcej – chcieli je stworzyć, i musieli nawet przewidywać, że będziemy mogli je obejrzeć! Ich wolą musiało być, abyśmy je obejrzeli. Wola ta musiała być zaiste potężną siłą, tak wielką, że anime to nie dość, że powstało, otrzymało zwiastuny, zapowiedzi, to nawet zostało obejrzane (co najmniej przeze mnie). Nie wszystko jednak stracone – i my mamy własną wolę, którą możemy wykorzystać, aby przeciwstawić się temu szaleństwu i Ex-Arm zignorować. Czy jednak powinniśmy?

Potęga tej Woli po raz pierwszy objawiła się nam w postaci zwiastuna Ex-Arm. Robienie w 2021 scen akcji z grafiką komputerową wyglądającą na czasy Playstation 2 jest niewątpliwie godne odnotowania, ale samo w sobie mało wykwintne; to fakt, że twórcy właśnie takie ujęcia uznali za treść mogącą skłonić nas do sensu, nadał całej sprawie intelektualnego wyuzdania. Jaka więc była moja radość, kiedy okazało się, że czołówka tej serii jest właśnie tym, minimalnie rozbudowanym, zwiastunem! Oto konsekwencja, oto stanowczość – ta seria jest niewzruszona niczym prostopadłościany, z których składa się sceneria, niczym sprite’y ognia doklejone do scen akcji, niczym filtr robiący za mgłę nakładany na kadry niezależnie czy akcja toczy się na zewnątrz, czy też w pomieszczeniu!

Wyobraźcie sobie moją radość, kiedy w pierwszej minucie odcinka protagonista rozmawia ze swoim bratem i on jest w 3D, natomiast brat jest 2D. I tak sobie stoją, rozmawiają, każdy w swoim świecie. Wyobraźcie sobie moją radość, kiedy dostrzegłem, że animatorzy dodali do scen akcji końską dawkę rozmycia ruchu. Dlaczego? Bo tak, bo mogli! Bo taka była ich WOLA. Ten wybór uniemożliwił mi pokazani kadrów z większości tego odcinka, ale pomyślałem sobie „jeżeli i moja wola jest dość potężna, nie ma nic niemożliwego!”, więc daję je mimo to, popatrzcie, ulegnijcie Wizji twórców!

Zaintrygowany byłem pytaniem, czy Wola wyrażać się będzie tylko w grafice, czy też przenikać będzie całokształt tej serii. Byłbym rozczarowany, gdyby nie przenikała, ale przenika, przenika jak najbardziej! Scena dzieje się, i ciach, nowe ujęcie – postacie już są zupełnie gdzie indziej! Co się dzieje? Jak z A wynika B, gdzie tu ciągłość akcji? Jak wyżej – to kwestia woli, którą należy wykorzystać, żeby sobie w głowie poskładać ten ciąg luźnych scen do kupy.

Są jeszcze dialogi i fabuła. Jedno i drugie można rozpoznać po tym, że postaciom rusza się twarz – robią takie „a a a”, trochę jak ryby. Z ich ust padają wtedy różne stwierdzenia, protagonista na przykład dużo pokrzykuje, że nic nie rozumie. Ja rozumiem nieco więcej – w pierwszych minutach dostaje on motywacyjną przemowę od brata (a my, widzowie, wraz z nim). Sekundy później dostaje w głowie retrospekcję tej przemowy (a my, widzowie, ponownie wraz z nim), w wyniku czego ginie pod kołami ciężarówki. 16 lat później już jako mózg w tytanowej obudowie ponownie ponownie dostaje retrospekcję tej samej przemowy (a my, widzowie, ponownie ponownie wraz nim), ale tym razem nie ginie, tylko cybernetycznie przejmuje kontrolę nad statkiem oraz sojuszniczą policjantką-androidką, uczy się kung-fu oraz pokonuje złego człowieka z cyber-magiczną ręką. Na końcu dowiaduje się, że mimo całej tej motywacji jest teraz superbronią i wrogiem ludzkości. Czego tu nie rozumieć?!

Przyznam wprost – liczę na więcej i trudno mi wręcz wytrwać tydzień oczekiwania. Czy twórcy wytrwają w Wizji, czy okażą się miękiszonami? Utrzymać ten poziom będzie trudno, ale kto jak nie oni miałby tego dokonać!

Leave a comment for: "Ex-Arm – odcinek 1"