I-Chu: Halfway Through the Idol – odcinek 2

Drugi odcinek idzie w ślady pierwszego – widać już, że seria ma zamiar przeplatać sceny z życia udającego codzienne orraz wątki problemów (nie)życiowych poszczególnych kandydatów na idolów. Tym razem pokusiłam się o notatki, więc będzie z imionami i nazwami, zupełnie jakby mi to coś mówiło. Jako że trio F∞F główny problem pokonało w poprzednim odcinku, teraz widzimy tylko, jak nagrywają swoją piosenkę i robią sesję zdjęciową na jej okładkę. Na marginesie okazuje się, że lider tej grupy, Seiya, zna z dzieciństwa lidera I♥B, Noah, ale poza miłym przywitaniem i zapewnieniem o wzajemnej życzliwości niewiele z tego wynika. Większość odcinka zajmują problemy niezgrania się wspomnianego wyżej I♥B (rozwiązane wspólnym gotowaniem) oraz grupy złożonej z artystów różnych specjalności, ArS (rozwiązane wspólnym jedzeniem ciastek). (Nie, nie żartuję). (Chcielibyście). Jest miło, słodko, sympatycznie i bez większej presji, a już na pewno bez cienia jakiejkolwiek rywalizacji. Po prostu beza, ptasie mleczko i ciepło kakao.

Wrażenia po odcinku są natomiast takie, jakby ktoś wymienione wcześniej słodkości – ale takie ze sklepu, nie z dobrej cukierni – zjadł i wypił na jedno posiedzenie. Nawet jeśli w mniejszych dawkach może to być smaczne, w takiej zostaje tylko wrażenie przesytu, lekkie mdłości i chemiczny posmak w ustach. Nieduży plus mogę policzyć za przeplatankę scen – daje wprawdzie wrażenie sieczki, ale dawkuje poszczególne wątki w mniejszych porcjach, co czyni ich sztuczność nieco łatwiejszą do zniesienia. Nie zmienia to faktu, że odcinek zawiera za mało spójnej fabuły, żeby było co analizować, a natłok postaci sprawia, że zamiast prowadzić jakiekolwiek dialogi, tak naprawdę wygłaszają swoje kwestie w zadanym porządku, żeby tylko każdy zdążył coś powiedzieć przed napisami końcowymi.

I-Chu pozostaje za to przyjemne dla oka, z udaną paletą kolorów i ładnymi zbliżeniami. Oczywiście animacja jest bardzo oszczędna – po co ruszać bohaterów, kiedy można machać przed kamerą nieruchomymi ujęciami z muzyką w tle? Tła są bardzo nierówne. Niektóre, jak pola zboża z retrospekcji czy otaczający szkołę las, są zaskakująco szczegółowe i ładnie kolorowane, inne – jak budynki – straszą gładkimi i uproszczonymi do granic kształtami. Inna rzecz, że kto by taką serię dla tła oglądał…

Leave a comment for: "I-Chu: Halfway Through the Idol – odcinek 2"