Kemono Jihen – odcinek 1

Zastanawiało mnie, jak w praniu wypadnie fabuła adaptacji shounena skierowanego do rówieśników protagonisty, czyli trzynastolatków. Serię promowano jako mieszaninę akcji, fantastyki (youkai) oraz horroru, co w wersji light mogłoby być trochę zbyt pozbawione zębów, aby być skuteczne. No i faktycznie – jest to seria przystępna dla młodzieży, ale jeżeli reszta miałaby wyglądać jak pierwszy odcinek, to i młodsi, i starsi będą przy niej mieli sporo zabawy!

Jest też szczególnie miłe, że pierwszy odcinek sprawdza się jako zamknięta historia. Nęci rzecz jasna tym, co będzie dalej, ale ma sensowny początek, rozwinięcie oraz finał, i nawet gdybym miał nigdy więcej nie zaglądać do tego tytułu, to mam poczucie, że nie zmarnowałbym tych 20 minut, tylko poświęcił je na przyjemną miniaturkę. Zbyt skomplikowanej historii w tak krótkim czasie zmieścić się nie da, ale jest prosto, sensownie i z wciągającymi zwrotami akcji. Prywatny detektyw/rozwiązywacz problemów nadnaturalnych wszelakich Inugami zostaje wezwany do górskiej wioski w związku z ginącymi zwierzętami gospodarskimi. Na miejscu spotyka gnębioną tymi wydarzeniami rodzinę Kusaka, która poza tym wydaje się traktować należącego do niej nastoletniego Kabane w podejrzanie oschły sposób…

Ingumami jak co chwila demonstruje swój luzacki styl bycia.

„Oschły sposób” można też ująć tak, że traktują go jak śmiecia. Większość odcinka to interakcje między Inugamim a Kabane. Inugami wydaje się pierwszą osobą, który traktuje Kabane jak człowieka, i to od wielu lat, o ile nie w całym życiu. Widać to po tym drugim – Kabane wydaje się zdziwiony, że ktoś w ogóle może chcieć z nim rozmawiać i nie za bardzo wie, jak się za to zabrać…

Momentami odcinek to trochę zaskakująca mieszanina różnych stylów.

Interakcje te śledziło się miło. Mimo że fabuła jest bardzo prosta (sama sprawa zabitych zwierząt to okazuje się takie – ot, był w lesie potwór, to je mordował), to dzieje się sporo, zarówno między postaciami, jak i w świecie przedstawionym. Przez cały czas nie byłem pewien, jak się to wszystko wyklaruje, i kiedy na końcu się okazało, że rodzina wynajęła Inugumiego, aby Kabane zabić, musiałem spojrzeć na wcześniejsze wydarzenia z nowej perspektywy. Oceniając pod kątem, co da się zdziałać w jednym odcinku, to naprawdę świetny scenariusz.

Poziom detalu pozytywnie zaskakuje!

Dodając do tego, że seria jest śliczna, tytuł urósł u mnie do poziomu jednej z nadziei sezonu. Po kadrach chyba widać, że jest zgrabnie (w niektórych tłach z przyrodą wręcz wybitnie), a i w ruchu daje to wszystko radę. Nie było tu jakichś scen, które uznałbym za efektowne, jest tylko jedna krótka scena walki, ale animatorzy wiedzą, co robią, bo choć bez fajerwerków, to jest czytelnie i dynamicznie, a to ważniejsze. Dużo dobrej zabawy, zobaczymy, co będzie  dalej!

Projekty potworów są trochę sztampowe, ale na potrzeby sceny wystarczyły.

Leave a comment for: "Kemono Jihen – odcinek 1"