Kemono Jihen – odcinek 2

No, to było udane! Brakowało mi ostatnio serii, która byłaby… jakby to ująć… „przyjemna”. To znaczy może i pozbawiona udziwnień, jak też oryginalności, ale za to równo i kompetentnie zrobiona. Istotnie, niemal na co by w tym odcinku nie spojrzeć, jest co najmniej dobrze. Akcja jest dobra, postacie są bardzo dobre, fabuła jest dobra, animacja jest bardzo dobra.

Kabane w pierwszych minutach myli Akirę z dziewczyną. Podobny los zapewne spotka większość widzów…

Zacznę może od tego co przeszkadzało najbardziej, żeby mieć to za sobą – fabuła dalej jest na wpół epizodyczna i mini-historyjka, jaką dostajemy w tym odcinku jest ponownie taka sobie. Agencja Inugamiego, czyli bohaterowie, zostają wezwani do przeprowadzenia supernaturalnej owadziej dezynsekcji. Funkcjonalna z tego opowiastka, tylko pod koniec odcinka Inugami poznaje przyczyny infekcji i okazują się cokolwiek melodramatyczne. Trochę mnie to kłuło w oczy, bo dramat ten tyczył się postaci, które widzieliśmy na ekranie przez może sekundy, przez co słabo do mnie trafił.

Elementy lekkiego horroru dalej są tutaj obecne. Nic wielkiego, ale powiedzmy, że bywa z dreszczykiem. Tu: kobieta całkowicie pokryta robactwem.

To jednak tylko jedna i to nie za długa scena, więc nie zdołała ona zepsuć mi seansu. Głównym – i świetnie wykonanym – tematem odcinka jest zadzierzgniecie relacji między Kabane a resztą ekipy z agencji Inugamiego. Obserwowanie tych postaci razem to czysta radocha. Mamy tu na raz kilka konfliktów charakterów, nakreślonych prosto, zrozumiale, i żaden nie jest naciągany. Postacie mają swoje wady (patrząc ogólnie ekipa ta nie sprawia wręcz zbyt kompetentnego wrażenia), ale żadna nie jest w tym irytująca. Widać, że bohaterowie będą się trochę ścinać, ale ogółem miło im spędzać razem ze sobą czas, co udzieliło się i mnie.

Przedstawiony na obrazku Shiki to uroczy dork. W tej sposób wyraża swój szok osobą Kabane nieznającego pizzy.

Że serial jest ładny, potwierdziło dla mnie spostrzeżenie, że co minutę dwie robiłem jakąś zrzutkę do tej zajawki, bo kadr wpadł mi w oko. Nie tylko sceny akcji, ale w zasadzie każda scena jest świetnie skomponowana, a postacie przeurokliwie ekspresyjne – emocje można czytać z nich jak z nut. Wyjątkiem jest protagonista Kabane, który dalej robi za „dzikie dziecko” słabo kojarzące, jak sobie radzić w relacjach międzyludzkich. Jest to w sumie miła odmiana po typowych hurrantuzjastycznych shounenowych protagonistach. Warto też zaznaczyć, że „dzikie dziecko” nie oznacza tu, że robi jakąś głupotę co minutę. Przeciwnie – choć trudno mu często zrozumieć, co się wokół niego dzieje, zachowuje dużo zdrowego rozsądku. To intrygująca postać, która ma szansę później się ciekawie rozwijać.

Niektóre scenki „psychologiczne” bywają ujęte całkiem poetycko.

Leave a comment for: "Kemono Jihen – odcinek 2"