Mushoku Tensei – odcinek 2

Odcinek rozpoczyna retrospekcja z poprzedniego życia bohatera. Z doniesień kolegów wynika, że została nieco złagodzona w stosunku do oryginału, ale i tak w połączeniu z kilkoma dalszymi pojawiającymi się w tym odcinku kreśli obraz co najmniej kontrowersyjny. Z jednej strony prezentuje bohatera jako człowieka w poprzednim wcieleniu odpychającego, z drugiej pozwala się domyślić, czemu się taki stał. Problem polega dla mnie na tym, że jego obecna fiksacja na tematach seksualnych (zwłaszcza związanych z damską bielizną) w świetle dość realistycznego obrazu tego, jaki był wcześniej, sprawia, że nadal wydaje się mocno niesmaczny i trudno mi się do niego przekonać. Trudno mi się przekonać także do jego wieku – wychodzi, że rozpoczynając naukę z Roxy miał najwyżej 3,5 roku i serio, widać, że autor nie ma pojęcia o tempie i fazach rozwoju małego dziecka (niechby i genialnego, jak w tym przypadku). Wszystko to razem zgrzyta mi o tyle, że dałoby się stosunkowo łatwo naprawić bez szkody dla fabuły.

Fabuła natomiast obejmuje tym razem jakieś półtora roku, oglądane głównie w zatrzymanych migawkach. Rudy kształci się w magii pod okiem Roxy, zaczyna też pierwsze treningi z drewnianym mieczem, acz widać, że nie ma do tego szczególnie serca. Gdy jednak bohater kończy pięć lat, Roxy nieoczekiwanie dla niego oznajmia, że nie będzie go w stanie dłużej uczyć i zapowiada „egzamin”. O ile jednak wyzwaniom magicznym bohater potrafiłby sprostać bez większych trudności, o tyle najgłębszym przerażeniem napawa go perspektywa krótkiego wypadu poza dom, w miejsce, gdzie można bezpiecznie uwolnić potężną magię. Nikt nie przywiązuje wagi do jego protestów, zaś spokojna wyprawa z Roxy pozwala mu się przynajmniej częściowo przełamać i zmierzyć z dawnymi lękami. Nie powiem – nadal nie przekonuje mnie to, do jakiego stopnia rodzice Rudy’ego nie zauważają, że jest z nim coś nie tak, biorąc pod uwagę skalę problemu, ale podejrzewam, że muszę zaciąć zęby i przyzwyczaić się do tego, że autor swobodnie przeskakuje w czasie, kompletnie nie licząc się ze zmianami, jakie powinny przy tej okazji zachodzić.

Pejzaże pozostają piękne, acz – ponieważ oglądamy je z perspektywy niewypuszczającego się poza własne podwórko Rudy’ego – są też dość powtarzalne. Co gorsza, jak na mój gust za dużo było tutaj podpierania się nieruchomymi kadrami, zmieniającymi się jak w kalejdoskopie, ale mam nadzieję, że problem się trochę ograniczy, kiedy fabuła przestanie przeskakiwać większe przedziały czasu. Tam gdzie trzeba, postaci nadal są animowane ładnie, a paleta kolorystyczna pozostaje bez zmian i wydaje się jasne, że jej ciepłe odcienie to celowy zabieg, żeby skontrastować bieżące życie Rudy’ego z przyszarzałym, ciemnym i zimnym światem z jego retrospekcji. Mushoku Tensei nie porwało mnie, chociaż to bez wątpienia bardzo solidna seria, wyrastająca na razie wyraźnie ponad poziom przeciętnego sezonowego isekaja (acz umówmy się: to nie jest szczególne wyzwanie). Myślę, że po odcinku trzecim będę mogła sformułować jaśniej, co uważam za mocne, a co za słabsze strony, ale na razie w zasadzie polecam.

Leave a comment for: "Mushoku Tensei – odcinek 2"