Ore dake Haireru Kakushi Dungeon – odcinek 1

Noir Starga to młody szlachcic, niestety z samego dołu arystokratycznej drabiny. Ma rozpocząć pracę na ciepłej posadce w bibliotece, jednakże życie płata mu figla – odbiera mu ją osobnik lepiej usytuowany społecznie. Młodsza siostra proponuje bohaterowi podejście do egzaminu do Akademii Bohaterów, której ukończenie pozwoli mu zostać poszukiwaczem przygód. Niestety, chłopak nie wierzy w powodzenie tego planu – nie ma niemal żadnych umiejętności, które predysponowałyby go do takiej roli. Nic jednak straconego! Przyjaciółka z dzieciństwa, niejaka Emma Brightness, odnajduje w starych księgach wskazówkę, która być może pozwoli mu używać jego jedynej umiejętności – Wiedzy Mędrca. Dotychczas korzystanie z tego daru wiązało się z tak silnym bólem głowy, że był on niemal totalnie bezużyteczny. Zapytacie się, jaka to metoda? Otóż ból głowy łagodzić mają pocałunki. Emma od razu proponuje, aby spróbować…

Jak postanowili, tak i uczynili. Noir postanawia wykorzystać okazję i zapytać wewnętrznego mędrca, jak zdobyć umiejętności niezbędne do przejścia egzaminu. Mędrzec podpowiada, że musi wybrać się do ukrytego lochu, a Emma gorącymi pocałunkami ratuje przyjaciela od bólu głowy. Na miejscu, czyli w owym lochu, Noir spotyka uwięzioną tam od 200 lat poszukiwaczkę przygód, Olivię Servant. Co prawda bohater proponuje jej uwolnienie z łańcuchów, jednak ta powstrzymuje jego zapędy – ich magia utrzymuje ją przy życiu. Proponuje jednak, że przekaże mu swoje umiejętności, a do tego zostanie jego mistrzynią. I puff, tak oto Noir zdobywa umiejętności, które pozwolą mu stawić czoło przeciwnościom losu. Sięgnięcie po nie jednak ma swoje koszta – zużywają tzw. punkty życia, które uzupełnić można, oddając się cielesnym przyjemnościom. Jedząc do syta, wydając pieniądze, zaspokajając potrzeby seksualne – do wyboru do koloru! Z dwoma pierwszymi może być problem ze względu na brak pieniędzy, ale ostatnia opcja wydaje się łatwiejsza w realizacji…

Nadchodzi dzień egzaminu. Na miejscu okazuje się, że kandydaci muszą dobrać się w grupy, a ich celem będzie zdobycie artefaktów, których wartość zostanie oceniona przez prowadzącego. Noir szybko przekonuje się, że stojący wyżej w hierarchii arystokraci mają go głęboko w poważaniu. Gdy już zdaje się, że nie uda mu się zdobyć towarzyszy, na miejscu zjawia się Emma, która rzuciła pracę w bibliotece, aby być razem z przyjacielem. Na jej widok do tej pary dołącza również szlachcianka Lenore Bludon. Kiedy wszyscy bogacze postanawiają wybrać się na targ, aby zakupić jak najlepsze przedmioty (nikt przecież nie powiedział, że mają je zdobyć w walce z potworami), Noir wpada na pomysł, aby wyruszyć samotnie do ukrytego lochu, gdzie przecież muszą być silni przeciwnicy. Oczywiście napotyka tam Ponurego Żniwiarza o poziomie znacznie przewyższającego jego własny, ale chociaż w zwykłych okolicznościach zginąłby w mgnieniu oka, jasne jest, że przecież musi go jakoś pokonać. Nazajutrz okazuje się, że artefakty pozyskane z owego przeciwnika wystarczają, aby zająć w rankingu pierwsze miejsce, i to z ogromną przewagą. Czy to jednak koniec zmartwień bohatera? Oczywiście nie. Przebrnięcie egzaminu to oczywiście duży sukces, ale trzeba jeszcze opłacić ogromne czesne…

Zarys fabularny jest sztampowy dla gatunku. Niedawno widzieliśmy zresztą anime o niemal identycznych założeniach, czyli Hachi-nan tte, Sore wa Nai deshou. Tutaj odcinek został zdominowany przez fanserwis, który próbuje chyba odhaczyć wszelkie fetysze popularne ostatnio wśród japońskich widzów anime. Głównego bohatera można zakwalifikować jako niczym nie wyróżniającego się przeciętniaka, natomiast postaci żeńskie niestety wypadają raczej marnie. Już teraz trzy z nich wieszają się Noirowi na szyi (z młodszą siostrą włącznie), co niestety nie zwiastuje nic dobrego. Co gorsza, widać, że pań będzie więcej i zapewne wszystkie prędzej czy później zaczną uwielbiać bohatera. Mam jedynie nadzieję, że chociaż niektóre z nich będą miały po temu jakieś sensowne powody. Czy to anime jest warte uwagi? Na razie moim zdaniem nie, ale jeśli ograniczy trochę nachalność fanserwisu, ma szansę dobić do rangi zapychacza sezonu.

Oprawa wizualna, jak widać, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Projekty postaci są standardowe dla gatunku, a w trakcie przechodzenia na dalszy plan często pojawiają się deformacje. Ze względu na fanserwiśną naturę tytułu trudno nie zwrócić uwagi na anatomię pań, która momentami wypada całkiem nieźle (jak chociażby w przypadku Olivii), ale momentami bywa nieco przesadzone. Końcówka odcinka nieco uciekła od fanserwisu, ale nie ma się co oszukiwać, doładowywanie punktów życia kontaktem cielesnym może zwiastować tylko jedno. Scen walk wielu nie zobaczyliśmy, chociaż pojedynek Noira ze Żniwiarzem można uznać za przyzwoicie zrobiony – nieco statyczny, ale też z odrobiną przyzwoitej animacji umiejętności magicznych. Blado wypada udźwiękowienie, które totalnie nie radzi sobie z podkreślaniem akcji na ekranie.

Leave a comment for: "Ore dake Haireru Kakushi Dungeon – odcinek 1"