SK∞ – odcinek 2

Jeśli ktoś pomyślał po poprzednim odcinku, że teraz Langa zacznie wymiatać na desce i pokonywać po kolei wszystkich bohaterów, to się grubo pomylił. Czy to niezwykła atmosfera miejsca sprawiła, że tak dobrze mu poszło za pierwszym razem? Adrenalina? A może po prostu nie wiedział, że nie powinien tak dobrze jeździć i wziął, i pojechał? Tak czy inaczej, po wyjściu na normalny grunt okazuje się, że skateboarding jednak nie jest taki sam jak snowboarding i że przed bohaterem długa droga, zanim poczuje się pewnie w nowej dyscyplinie i przestanie co chwila zaliczać upadki lub zderzenia ze ścianą. Bo Langa chce próbować dalej, Reki zaś z przyjemnością bierze go pod swoje skrzydła.

Przez większość odcinka oglądamy spotkania chłopaków, czy to w skateparku, czy w domowym zaciszu, bo dobry nauczyciel dba nie tylko o praktykę, ale i teorię. Langa więc jeździ, upada, znów próbuje, poznaje różne rodzaje desek, ogląda filmiki na lekcjach, znowu jeździ, upada… i tak wiele, wiele razy. Wszelkie urazy nie zrażają nastolatka, bo bakcyla już połknął, a że jest też uparty i pracowity, konsekwentnie dąży do tego, by wykonać chociaż niewielki skok. Do przodu popycha go rzecz jasna również Reki, mający nie mniejszą frajdę z postępów kolegi niż on sam. Na moment seria odchodzi od protagonistów i trochę przybliża nam innym bohaterów. I tak, wychodzi na jaw, że Shadow, ten groźny i dziki Shadow, obecnie obsmarowywany w internecie za przegraną z nowicjuszem, na co dzień jest miłym pracownikiem kwiaciarni – pytanie, która z tych jego stron jest prawdziwsza. Joe i Cherry z kolei to typowy duet ciągle dopiekających sobie i żrących się bohaterów, na razie ukazanych w humorystyczny sposób, ale niewątpliwie i ich wkrótce poznamy lepiej. Najpierw jednak czeka nas spotkanie z Miyą, młodym skaterem, który rzuca wyzwanie Landze.

Anime nie przestaje pozytywnie zaskakiwać. Wszystko tu wypada wyjątkowo dobrze – od oprawy audiowizualnej, po kreacje postaci czy humor. Nawet kwestia nagłego wybuchu talentu Langi, przez którą z pewnością wielu kręciło nosem, szybko ustąpiła miejsca bardziej realistycznemu obrazowi. Ogólnie mogłabym piać z zachwytu nad każdym z elementów serii, jej siła tkwi jednak głównie w dwu z nich. Po pierwsze – Reki i Langa. Są cudownymi, zwyczajnymi chłopakami, których połączyło zamiłowanie do jednej dyscypliny. Wspaniale jest patrzeć na ich wspólne sceny i bardzo naturalnie rodzącą się przyjaźń. Cieszy przy tym, że ze strony Rekiego nie widzimy najmniejszych objawów zazdrości czy prób zniechęcenia kolegi, gdy ten po raz któryś tam się przewraca, tylko zdrowy entuzjazm i troskę prowadzące do coraz większego zarażania znajomego miłością do skateboardingu. Bo pasja – i tu przechodzimy do drugiego powodu – aż wylewa się z ekranu, dzięki czemu seria już teraz bije na głowę wiele innych sportówek, chociażby Skate Leading Stars z tego samego sezonu. Seria potrafi zaangażować emocjonalnie i sprawić, że i widzowi udzieli się podekscytowanie – może nie na tyle, by zaraz wybiec do sklepu i kupić deskę, ale by przynajmniej uwierzyć, że taka jazda jest naprawdę świetnym przeżyciem.

Leave a comment for: "SK∞ – odcinek 2"