Tenchi Souzou Design Bu – odcinek 1

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię – wszyscy znamy. Wiecie jednak, że po iluś tam zwierzętach Wszechmocny się znudził i postanowił zwalić robotę na specjalny Niebiański Zespół Projektowy, zajmujący się właśnie wymyślaniem na jego zlecenie nowych żyjątek? Do grupy dołącza właśnie nowy anioł, Shimoda, który ma odpowiadać za komunikację między Bogiem a zespołem. Bohater szybko przekonuje się, że projektowanie zwierzaków nie jest takie proste, trzeba bowiem brać pod uwagę wiele czynników, aby mogły jakoś przetrwać na Ziemi.

Pierwszym zadaniem od Boga, w którym Shimoda bierze udział, jest zaplanowanie stworzenia, które będzie w stanie dosięgnąć wysoko rosnących liści. Swoje pomysły przedstawiają kolejno Tsuchiya, Mizushima i Unabara. Pierwszy pokazuje pegaza, drugi z kolei coś w rodzaju roślinożernej rośliny o nazwie drzewko ping-pongowe. Unabara wysila się najmniej i wymyśla po prostu jelenia z bardzo długą szyją. Projekty idą do przetestowania do pani inżynier, Higuchi, co jak co bowiem, nie mogą ot tak z marszu polecieć na Ziemię (a bez akceptacji Najwyższego już w ogóle). Jak się okazuje, wszystkie trzy idee są niewykonalne – koń nie może latać, na drzewko działa grawitacja, a jeleń ze swoją długą szyją nie ustoi ani minuty (niedokrwistość mózgowa i te sprawy). Zespół decyduje się jednak podrasować ostatnie zwierzę i w ten sposób powstaje żyrafa! Cóż za zaskoczenie! Choć chyba większym jest, że przechodzi też drzewko Mizushimy…

W kolejnej części Mizushima wykazuje się wyjątkową wyobraźnią i z konia stwarza… węża. Nowa istota nie podoba się Kanamoriemu, bowiem zjada jajka jego ulubionych ptaków. Grupa, dokładnie wyżej wymieni aniołowie, Shimoda i Kimura, główkują, jak ulepszyć nienarodzone pisklaki. Po wielu niezbyt trafionych pomysłach w końcu pada na zrobienie odpowiedniego gniazda, do którego wąż nie będzie mógł wtargnąć – oto rodzi się wikłacz. Niestety, węże nie dają za wygraną, co zmusza ptaki do jeszcze większej obrony, a co dla Kanamoriego zdecydowanie nie jest piękne. Zdenerwowany, wymyśla nowy gatunek ptaka, jakim jest sekretarz. Teraz to Mizushima ma powody do wściekłości, że jego gady są poniewierane.

Jeden projektant lubi ptaki, drugi konie… Kimura się nie ogranicza, on lubi wszystkie zwierzaki, byle były smaczne! Bardzo jest zatem ciekawy nowego projektu Unabary, który stwarza coś w rodzaju mrówkojada. Razem z Higuchi i Shimodą bohaterowie lecą na wyspę do testowania Galapagos, aby sprawdzić, czy stworzenie sobie poradzi. Kimura, ku rozpaczy Unabary, który na jedzenie żywych istot (zwłaszcza przez siebie wymyślonych) patrzy zgoła inaczej, zachwyca się stworzeniem – już po jednym spojrzeniu wie, że jego mięso będzie rozpływało się w ustach. W pewnym momencie uwagę Shimody przykuwa… żyjąca kiełbasa?! Jakkolwiek wymysł Kimury wygląda dziwacznie, i on charakteryzuje się pewnymi czynnikami obronnymi, dzięki którym w starciu z silniejszymi nie jest na zupełnie straconej pozycji. No chyba, że tymi silniejszymi są Kimura i Higuchi – oni kiełbaski z chęcią zjedzą. Coraz bardziej przerażony Unabara ulepsza mrówkojada, tworząc pancernika. Obydwa projekty zostają zaakceptowane przez Boga. Nie jest dane nam dowiedzieć się, czy Kimurze dobrze smakują.

Doceniam pomysł na serię, który jest jednocześnie prosty, wdzięczny i pełen potencjału, a dodatkowo pozwala dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o zwierzętach (poszczególne części odcinka oddzielane są od siebie segmentami pod nazwą ” Ilustrowany przewodnik po zwierzętach, które naprawdę istnieją”), jednak jeśli chodzi o wykonanie, to jest dosyć średnio. Już przy drugiej historii co rusz sprawdzałam, ile zostało do końca. Żarty są niezbyt wyszukane, uśmiechnęłam się może z dwa razy, no ale tu już indywidualna sprawa, co kogo śmieszy. Ja czułam przede wszystkim znudzenie potęgowane koniecznością patrzenia na sterylne tła – mam nadzieję, że akcja nie będzie cały czas toczyć się w niebiańskich pokojach, bo na razie nie ma na co specjalnie patrzeć. Inaczej sprawa wygląda z kreską, która jest bardzo charakterystyczna; ładne i wyraziste są też kolory, a projekty postaci miłe dla oka i nieprzesadzone. W pierwszym odcinku poznajemy już całą główną ekipę – poza wymienionymi we wcześniejszych akapitach osobami są to Ueda, która wprowadza Shimodo do nowej pracy, i wyglądająca jak mała dziewczynka Meido, o których na razie za dużo się nie dowiadujemy. Mogę tylko zgadywać (mangi nie znam), że i one specjalizują się w pewnych gatunkach lub upodobały sobie niektóre stworzenia. Tak czy siak, bohaterowie przedstawiają się dosyć różnorodnie, choć skłamałabym, mówiąc, że od razu zapałałam do nich sympatią – ważniejsze jednak, że nie odrzucają ani nie irytują. Bez zarzutu prezentują się natomiast od strony głosowej – Shimodę gra mający ostatnio bardzo dobry czas Junya Enoki, towarzyszą mu zaś m.in. Yuuichirou Umehara, Junichi Subawe i Naomi Oozora. O muzyce nie każcie mi pisać – nijaka jak nie wiem co.

Leave a comment for: "Tenchi Souzou Design Bu – odcinek 1"