Wonder Egg Priority – odcinek 3

Rika Kawai, była idolka, to kolejna dziewczyna, która kupuje w automacie cudowne jaja. Podobnie jak Ai i Neiru, także i ona pragnie przywrócić kogoś do życia, konkretnie swoją fankę Chiemi. Gdy wprasza się na noc do Ai, ich światy podczas snu łączą się w jeden. Nie dość więc, że tym razem uratować muszą dwie osoby naraz, to stają do pojedynku z zabójcą, którego siła zdecydowanie przewyższa tych, z jakimi musiały mierzyć się wcześniej.

Seria wraz z postacią Riki (która jest naprawdę miłym dodatkiem do obsady) wprowadza kolejne motywy i porusza więcej problemów, zahaczając między innymi o sławę i jej konsekwencje oraz samookaleczanie. Powraca również wątek Koito i wydawać się może, że w jej przypadku duży wpływ na decyzję o odebraniu sobie życia mogła mieć relacja (wszystko wskazuje na to, że nie platoniczna) z nauczycielem, panem Sawakim, który regularnie odwiedza Ai i jej mamę w domu. Za poczynaniami bohaterek stoją naprawdę trudne emocje związane z niełatwymi przeżyciami i choć znajdą się pewnie tacy, którzy będą mówić o nadmiarze poruszanych kwestii, to ja nie uważam, żeby to była wada – wokół tego Wakabayashi i Nojima chcą budować narrację, to nie ma być seria łatwa w odbiorze, ma skłaniać do refleksji i jak na razie robi to perfekcyjnie, nie popadając przy tym ani przez chwilę w przesadę. A przypominam, że jeszcze nie pojawiła się ostatnia z głównych bohaterek, Momoe.

Trzeci odcinek wyreżyserował Yuki Yonemori (debiutant w tej roli), a za nadzór animacji odpowiadali Iori Hisatake oraz Kerorira i nie pozostaje mi nic, jak po raz kolejny rozpłynąć się nad oprawą graficzną. To ponownie pokaz możliwości ekipy, którą udało się zebrać przy tej serii – podobnie jak w poprzednich odcinkach pełno tu świetnie animowanych subtelnych ruchów, ale największe wrażenie zdecydowanie robią sceny akcji. W trakcie seansu co chwilę właściwie mówiłem sobie pod nosem „łał, ale to jest dobre”, po to, żeby zaraz zostać zaskoczonym jeszcze raz. Być może odrobinę za wcześnie na to, ale nie przesadzę chyba, jeśli powiem, że produkcji o takiej skali i ambicji nie było od czasów Mob Psycho 100.

Porównywałem już Wonder Egg Priority do twórczości Naoko Yamady, Satoshiego Kona czy Siona Sono; w internecie z kolei spotkałem się ze skojarzeniami z Gridmanem Akiry Amemiyi, Flip Flappers Kiyotaki Oshiyamy, Madoką Akiyukiego Shinbou czy Mawaru Penguindrum Kunihiko Ikuhary, a nawet z prozą Harukiego Murakamiego. Podobieństw można doszukać się wiele, stąd nie dziwi mnie ilość pojawiąjących się tytułów i nazwisk, nawet tak głośnych.

Niepozorna seria o dziwnym tytule, praktycznie bez żadnego marketingu, schowana gdzieś za kontynuacjami wielkich marek, okazała się czymś zupełnie nowatorskim i wyjątkowym. Dawno nie czułem takiej ekscytacji i zniecierpliwienia w oczekiwaniu na odcinek jakiegokolwiek anime – dni między emisjami autentycznie mijają mi na rozmyślaniu o tym, co będzie dalej. Wonder Egg Priority, jeśli po drodze twórcy się nie potkną (a nie wydaje mi się, aby mieli to zrobić), w dłuższej perspektywie może okazać się serią, o której pamiętać będziemy przez lata – a przynajmniej pamiętać będę ja. Zapiszcie sobie nazwisko Shina Wakabayashiego, a przede wszystkim oglądajcie serie oryginalne. Bo to za nimi najczęściej stoją najbardziej kreatywne i utalentowane osoby w tej skostniałej branży, w której w ostatnich latach prym wiodą adaptacje sztampowych shounenów czy light novelek.

Wstąpcie razem ze mną do jajecznego kultu – teraz chyba nie macie już wyjścia.

Leave a comment for: "Wonder Egg Priority – odcinek 3"