Koi to Yobu ni wa Kimochi Warui – odcinek 1

Czy uratowanie przypadkowej osobie życia może zmienić twoje codzienne życie w udrękę? Ależ oczywiście! Ichika Arima przekonuje się o tym pewnego dnia, gdy łapie parasolem za kołnierz spadającego ze schodów mężczyznę. Na dodatek, na własne nieszczęście, widząc bladego nieboraka, proponuje mu swoje drugie śniadanie, aby mógł nabrać sił. Nie może przecież wiedzieć, że jego stan spowodowany jest nieprzespaną, upojną nocą z kobietą. Ryou Amakusa, jak się okazuje – starszy brat koleżanki z klasy Ichiki, z tych i jeszcze innych powodów zakochuje się w bohaterce niemal od pierwszego wejrzenia. Nie zamierza też przebierać w środkach, aby zdobyć względy swojej ukochanej.

Założenia fabularne są raczej proste: przypadkowe spotkanie, miłość od pierwszego wejrzenia po jednej ze stron i niechęć po drugiej. Diabeł tkwi w szczegółach, a tych tutaj nie brakuje. Ryou na wszelkie możliwe sposoby próbuje uwieść Ichikę, nawet kiedy dziewczyna wprost mówi, że jest to dla niej uciążliwe. Trzeba mu jednak oddać, że jest wytrwały, a jego opinia kobieciarza opiera się na solidnych fundamentach. Poszczególne sceny i podchody Ryou nie tylko zachwycają rozmaitością pomysłów, ale także pokazują codzienne interakcje bohaterów. W ich rozmowach zawiera się też całkiem przyzwoity komizm słowny, przez co odcinek nie raz potrafił mnie rozbawić. A okazji do takowych scen nie brakuje, gdyż obojgu głównych bohaterów z zaciekawieniem przygląda się Rio (czyli wspomniana koleżanka Ichiki), która jest aż za chętna do pomocy…

Dużą zaletą tytułu jest przybliżenie postaci już w pierwszym odcinku. Poznajemy ich charaktery, a także nieco ciekawostek z ich życia. Wszyscy są w miarę interesujący, potrafią nawzajem zauważać swoje wady i zalety, a także nie wyciągać pochopnych wniosków spowodowanych brakiem pełnego obrazu sytuacji. Niestety trzeba też wytknąć kilka wad. Matka Ichiki nie przejawia głębszego zainteresowania różnicą wieku pomiędzy adoratorem a jej córką, a także zaniepokojenia jego natręctwem. Podobnie ma się sytuacja w przypadku Rio, którą interesuje chyba wyłącznie aspekt komediowy ich znajomości. Czy mocno psuje to odbiór? Nie, ale w przyszłości mogą wyniknąć z tego całe sterty problemów. Jak będzie, przekonamy się zapewne w kolejnych odcinkach, po które mam ochotę sięgnąć, ponieważ zainteresował mnie dalszy przebieg wydarzeń. Mamy tu do czynienia z rzadko spotykanym dobrym otwarciem tytułu z tego gatunku.

Oprawa wizualna co prawda nie zachwyca szczegółowością tła, oryginalnością postaci czy animacją, ale można nazwać ją przynajmniej przyzwoitą. Projekty postaci są zróżnicowane, brak tu efektu „tej samej twarzy” będącego plagą wielu tytułów z tego gatunku, a same sylwetki są anatomiczne i nieprzesadzone w żadną stronę. Odniosłem jednak wrażenie, że zbyt często pojawia się styl super-deformed, który owszem, zazwyczaj spełnia swoje zadanie, ale w pewnym momencie wywołuje odczucie przesytu. Animacji rzecz jasna jak na lekarstwo, ale w tym przypadku trudno to uznać za wadę – postaci poruszają się naturalnie, a charakter scen sprawia, że jej brak nie jest tak bardzo odczuwalny.

Leave a comment for: "Koi to Yobu ni wa Kimochi Warui – odcinek 1"