86 – odcinek 3

Ponownie rozpoczynamy odcinek po stronie 86, beztroskimi scenami zabawy dziewcząt w rzece, wraz z rozmową o romantycznych uczuciach jednej z nich w stosunku do dowódcy i nieudaną próbą podglądania ich przez kilku kolegów – prawie jak na szkolnej wycieczce, tyle że tam dziewczyny nie wyciągałyby broni na podejrzany szelest w krzakach. A ja się zastanawiałam, czemu nie odpięły kabur, wchodząc do wody… Wieczorem ze szwadronem znowu łączy się Lena (co przy okazji powoduje atak zazdrości wspomnianej dziewczyny, Kureno) i prowadzi rozmowę o różnych rzeczach, np. o przygarniętym przez szwadron kocie i o tym, że w mieście nie widać gwiazd, a w nieistniejącym dystrykcie i owszem. Pada też pewne ważne pytanie pod adresem Leny…

Po drugiej stronie tytułu odcinka – ta konstrukcja jest chyba jednak zamierzona – widzimy Lenę szukającą wraz z koleżanką w jakimś zakurzonym magazynie map, którymi mogłaby  wspomóc szwadron Spearhead podczas walki. Wieczorem widzimy ją u siebie, jak zwykle łączącą się z jej podkomendnymi; to ta sama rozmowa, którą słyszeliśmy już wcześniej, tylko nieco inne fragmenty; dodatkowo podkreśla to „przerzucanie filmu”. Nawet mi się podoba ten zabieg. Dopiero teraz usłyszymy to pytanie i odpowiedź Leny, dlaczego tak się zachowuje w stosunku do Spearhead. Otóż kiedyś uratował ją – na polu walki! – jakiś 86 i powiedział jej, że walka za Republikę jest dla niego powodem do dumy. To prawdopodobnie ma tłumaczyć idealistyczne podejście Leny do sytuacji, jaka ich ze sobą wiąże.

Kolejny dzień to kolejna bitwa, widziana, a raczej słyszana przez nas tylko za pośrednictwem Leny. Mapa się przydaje i jej wskazówki też, ale za późno zauważa, że w pewnym miejscu ukształtowanie terenu jest niebezpieczne dla juggernautów. Kaye, ta sama, z którą porozmawiały sobie ostatnio niemal przyjacielsko, ginie. A Lena słyszy mocne, raniące słowa prawdy od Seo, który się podkochiwał w zabitej: o tym, że jej zainteresowanie nimi jest hipokryzją, bo to jej naród zmusił ich, żeby za niego ginęli. Dziewczyna jest wstrząśnięta, ale nie może zaprzeczyć.

Hm. Trzeba powiedzieć dwie rzeczy. Założenia świata przedstawionego się moim zdaniem nie bronią – cała ta wojna i sposób jej prowadzenia jest idiotyczna z każdego, poczynając od wojskowego, punktu widzenia. Sam system „dowodzenia”, czyli PARA-Raid, pozwalający zasadniczo Albańczykom przenieść się na pole bitwy czy do baraków 86 tylko słuchem, podczas gdy wizualny kontakt zapewniają dość prymitywne ekrany przypominające radarowe, jest największą z głupot. Radio spisałoby się równie dobrze, bez konieczności badań neurologicznych co jakiś czas, bo system ponoć nie jest obojętny dla zdrowia. Ale fajnie go pokazano: Lena kręci głową, kiedy głosy dobiegają z różnych stron. Tylko po co ona właściwie siedzi w tym punkcie dowodzenia? Fakt, wygrzebanie map – bo przekazanie ich żołnierzom jest ponoć zakazane! – niby się przydało, ale ewidentne jest też, że żaden inny Handler by tego nie zrobił. Niby kontrolują, ale co właściwie? Oto jest pytanie…

Dalej zatem, aspekt społeczny i polityczny, których już wspominałam poprzednio. Padają tu informacje – aczkolwiek wielkie uznanie za naturalny sposób ich przekazywania, w rozmowach i fragmentach, które sobie widz pomału składa – że ta dziewięcioletnia wojna kosztowała już miliony istnień, 86 oczywiście, i że rodzice młodych żołnierzy faktycznie mogą nie żyć, potraktowani jak żywe cele strzeleckie przez tych samych ludzi, którzy uznali ich dzieci za bydło, a raczej trzodę i mięso armatnie, zamknęli w obozach i wysłali do bezsensownej walki. Trochę tego nie ogarniam – być może dlatego, że de facto mówimy tu o ludobójstwie z powodów etnicznych. I nie chodzi o to, że trudno mi w to uwierzyć – niestety nie – tylko o to, w jak skomplikowany sposób jest to przeprowadzane. Jeśli to wszystko ma po prostu służyć lepszemu samopoczuciu Albańczyków, to rzeczywiście skala ich hipokryzji jest wręcz niepojęta.

Druga rzecz to ta, że to jest mimo wszystko dobrze pokazane i prowadzone. Jak wspomniałam, obraz wyłania się stopniowo i nie może nie poruszać, także moralnie. Stopniowo poznajemy też członków Spearhead (dziś Shin był na dalekim planie), ich charaktery i relacje, a także to, co naprawdę (niektórzy) myślą o tej sytuacji. I prawdopodobieństwu psychologicznemu, zwłaszcza w ich przypadku, mam do zarzucenia o wiele mniej niż wspomnianym wyżej aspektom.  Łącznie z próbami życia normalnie i odrobiną humoru. Wrażliwość Leny też ukazana jest dobrze – jej idealistyczne podejście, autentyczne reakcje, symbolika lilii, która przewija się od początku. Dialogi są bardzo dobrze napisane i naturalne. Wielokrotnie mówi nam coś istotnego sam obraz, niekoniecznie wykrzywionej w emocjach twarzy; czasem jakiś drobny przedmiot, ruch, gest. Pod względem reżyserii to jest po prostu dobre. A także dobrze narysowane, animowane, zagrane i opatrzone bardzo dobrą muzyką. Nie mam pojęcia, jak to się rozwinie i czego się spodziewać, ale wydaje mi się, że warto się przekonać.

Leave a comment for: "86 – odcinek 3"