Bishounen Tanteidan – odcinek 1

Mayumi Doujima jest uczennicą drugiej klasy Akademii Yubiwa. Niedługo obchodzi czternaste urodziny, nie cieszy jej jednak ten dzień, musi bowiem, zgodnie ze złożoną rodzicom obietnicą, porzucić wtedy największe marzenie. Ostatni widok na niebo ze szkolnego dachu wprowadza ją w taką zadumę, że nie zauważa nieznajomego chłopca; wystraszona, wypada przez barierki, ale na szczęście chłopiec ją w ostatniej chwili ratuje. To dopiero początek pomocy z jego strony – jako przewodniczący Klubu Pięknych Detektywów, działającego potajemnie w akademii, zgadza się rozwiązać problem bohaterki.

Oprócz Manabu Soutouina – tak nazywa się niebieskowłosy chłopak – do klubu należą Michiru Fukuroi (czerwonowłosy), Nagahiro Sakiguchi (białowłosy), Hyouta Ashikawa (blondwłosy) i Sousaku Yubiwa (czarnowłosy). Każdy z nich, jak na członka grupy ze słowem „piękny” w nazwie, oszałamia urodą (pierwsza zasada klubu), jest też oczywiście chłopcem (druga zasada), no i ma zacięcie detektywistyczne (trzecia zasada). Mayumi opowiada im swoją historię: pewnego dnia podczas rodzinnego pikniku na plaży ujrzała przepiękną gwiazdę. Przez długie lata starała się ją ponownie odnaleźć, ale bezskutecznie, w końcu zaś przyrzekła rodzinie, że przestanie zajmować się dziecinnymi sprawami. Dla Klubu Pięknych Detektywów sprawa gwiazdy nie jest ani dziecinna, ani bezsensowna – ochoczo zabierają się do poszukiwań, w tym celu zaś lecą z Mayumi helikopterem na wiadomą plażę. Zostają rozdzielone role – podczas gdy Manabu i Nagahiro zajmują się obserwowaniem przez teleskop nieba, Michiru wraz z Mayumi biorą się za jak najwierniejsze odwzorowanie pamiętnego dnia, czyli zrobienie grilla (figle Hyouty w świetle księżyca i budowanie repliki Sagrada Familii przez Sousaku też z pewnością mają jakieś znaczenie…). Z rozmowy z czerwonowłosym bohaterka dowiaduje się, że chłopcy utrzymują ze sobą ze sobą przyjazne stosunki jedynie w obecności przewodniczącego. Nie przeszkadza im to jednak poważnie podchodzić do powierzonych zadań, dlatego dziewczyna nie musi się martwić – zrobią wszystko, by ponownie ujrzała ukochaną gwiazdę.

Skończyłam streszczać fabułę i nie wiem, co dalej napisać. Nie mam żadnych przemyśleń, nic mi w tej serii ani tak się nie spodobało, bym mogła popiszczeć z zachwytu, ani na tyle zniechęciło, bym jęczała z rozpaczy (nawet żałuję, bo pozostaje zajawkowane anime również na razie nie dają mi poważniejszych powodów do krytyki – a człowiek by tak sobie po czymś pojechał, ach!). To było po prostu poprawne wprowadzenie do opowieści o dziwnym klubie, z bohaterami niewzbudzającymi sympatii, ale też nieirytującymi, o specyficznej, ładnej grafice, którą jednak mnie nie urzekła (może za dużo błysków-połysków…) i z muzyką dobrze dobraną do wydarzeń, ale… tak, zgadza się, autorki nie porwała. Nastawiałam się na fajne patrzydło z uroczymi chłopcami i miłą protagonistką i w sumie coś takiego dostałam, tylko bez tego trudno dającego się sklasyfikować „czegoś”. A przecież lubię bisze! Niektórzy sądzą, że potrafię docenić tylko serie z przewagą męskiej obsady – ha, jak widać, i przy nich zdarza mi się kręcić nosem! Fakt, że mowa o kolejnym dziele od Akiyukiego Shinbou (reżyser) i Isina Nisio (autor light novel) we współpracy ze studiem SHAFT, nie wpływa na moje podejście, bo dla mnie to pierwsze spotkanie z ich twórczością, nie licząc kilku odcinków Sangatsu no Lion (to samo studio i reżyser). I szczerze? Po Bishounen Tanteidan nie czuję się zachęcona, by sięgnąć po poprzednie tytuły, zwłaszcza jeśli mają oznaczać się równie momentami męczącą reżyserią. Przesadny artyzm też bywa niewskazany…

Leave a comment for: "Bishounen Tanteidan – odcinek 1"