Shadows House – odcinek 1

Rodzina cieni (o bardzo adekwatnym nazwisku Shadow) to arystokraci, tajemniczy i nietypowi, ponieważ mimo wyraźnie ludzkiego kształtu ich ciała składają się z… sadzy. Niewiele o nich wiadomo, a ich kontakt ze światem zewnętrznym jest ograniczony. Każdy z rodziny Shadow posiada żywą lalkę, która przynajmniej z wyglądu stanowi jego lustrzane odbicie. Stworzona tak, by jak najbardziej przypominać człowieka, lalka pełni zarówno rolę służącego, jak i towarzysza, w zdawałoby się samotnym i monotonnym życiu członków rodziny. A przynajmniej jednego z nich.

Przynajmniej takie informacje zostają przekazane bezimiennej bohaterce pierwszego dnia jej egzystencji jako żywej lalki. Do jej obowiązków należy przede wszystkim utrzymanie porządku w pokojach należących do danego członka rodziny, który wszędzie zostawia za sobą czarne smugi. Właścicielka, czy raczej pani, stanowi całkowite przeciwieństwo energicznej i radosnej głównej bohaterki. Kate Shadow jest zamknięta w sobie i cicha, ale przy nowej towarzyszce powoli się otwiera.

Ich rozgrywające się w czterech ścianach perypetie to może nieco dziwna, ale lekka i pogodna opowiastka… A przynajmniej taki był chyba oryginalny zamysł osoby odpowiedzialnej za mangowy pierwowzór. Zgaduję, bo z wersją papierową nie miałam do czynienia (i raczej nie będę po nią sięgać). Twórcy anime postanowili jednak już od samego początku zasygnalizować widzowi, że coś jest tutaj mocno nie tak (pomijam sam fakt dziwacznej egzystencji rodziny Shadow), bo jeśli wierzyć komentarzom, początkowe sceny z tego odcinka pochodzą z dalszych rozdziałów komiksów i sprawiają, że całość od samego początku wydaje się mocno podejrzana.

Po seansie pierwszego odcinka uczucia mam dosyć mieszane, bo relacje między protagonistką, nazwaną potem Emiliko, a jej cieniem, Kate, mają być urocze i przyjacielskie, ale przedmiotowe traktowanie Emiliko (głównie przez nią samą) wywołuje u mnie dziwny dysonans poznawczy… Nie sposób jednak odmówić tej serii bycia intrygującą z całą tą atmosferą tajemnicy i niepokoju, kryjącą się pod niewinnym i naiwnym uśmiechem głównej bohaterki. Szczerze pisząc, to było trochę upiorne (pasowałoby by tu bardziej angielskie słowo creepy, ale trudno w polskim języku znaleźć dobry odpowiednik), choć też nie do końca pasuje. Z jednej strony bowiem jest w tym coś odpychającego, a z drugiej jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej i jak wyglądają relacje pomiędzy inny dziećmi z rodziny Shadow a ich lalkami. Być może im więcej się dowiem, tym mniej zainteresowana będę historią (bo wiele razy zdarzyło się, że odarcie fabuły z sekretów odebrało jej cały urok), niemniej jednak ta część wywiązała się z powierzonego jej zadania na piątkę z plusem – jest dziwnie, jest intrygująco, a to powinno zachęcić do dalszego oglądania.

Doprawione to wszystko jest również porządną oprawą techniczną – miła dla oka grafika i dobrze uzupełniająca tło muzyka. W ucho wpadła mi również piosenka towarzysząca napisom końcowym, która w połączeniu z animacją tworzy naprawdę dobry ending. Opening również wart jest uwagi, chociażby dlatego, że zrezygnowano w jego przypadku z piosenki.

Jest szansa, że niektórzy po seansie uznają, że nieco przesadzam i nie ma w tym anime niczego niezwykłego. Możliwe, że będą mieli rację, ale Shadows House to pierwsze od bardzo, bardzo dawna anime, które naprawdę mnie zainteresowało i sprawiło, że czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością.

Tak mnie to zaintrygowało, że nawet przez moment nie zastanawiałam się, w jaki sposób to wszystko ma działać…

Leave a comment for: "Shadows House – odcinek 1"