SSSS.Dynazenon – odcinek 2

Reżyseria odcinka: Noboru Furukawa
Nadzór animacji: Michel Sugimoto, Emi Tamura
Scenorys: Akira Amemiya

Po zwycięstwie z pierwszym kaijuu przychodzi czas… na trening. Jak się okazuje, Dynazenon składa się z czterech mniejszych robotów, a każdy musi być pilotowany przez inną osobę. Szalony Gauma organizuje więc ćwiczenia dla naszych bohaterów, co do których jedynie Yomogi wydaje się mieć wątpliwości, swój czas woląc poświęcać na dorywczą pracę; w międzyczasie rodzi się relacja między nim a Yume, która ewidentnie czuje się źle z tym, że w ostatnim odcinku go wystawiła. Wtem, jak to zwykle bywa, spokój przerywa atak kolejnego potwora. Pojawia się również prawdziwy wróg, podobni do Gaumy użytkownicy kaijuu, których nazywa on… eugenikami?!

Drugi odcinek odpowiada na kilka pytań, zdradza nieco tajemnic i wchodzi odrobinę w psychikę bohaterów. Tym samym jednocześnie uwydatnia najważniejszą różnicę między Dynazenonem a Gridmanem, bo wygląda na to, że ta seria, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, będzie skupiać się na większej liczbie bohaterów, podczas gdy Gridman w zasadzie był głównie analizą sytuacji Akane i to ona znajdowała się  w centrum wydarzeń. Podoba mi się takie podejście i choć lubiłem protagonistów Gridmana, to przyznać muszę, że już po tak krótkim czasie czuję się bardziej zainteresowany Yomogim, Yume, Koyomim i Chise niż byłem zainteresowany Yuutą, Utsumim i Rikką.

Hideaki Anno powiedział w którymś z filmów dokumentalnych z jego udziałem, że jeśli kadr jest interesujący, animacja jest niepotrzebna – za tą ideą wydaje się podążać Akira Amemiya, którego scenorys po raz kolejny udowadnia, że mistrz się nie mylił. Ale żeby nie było, animacji jest tu naprawdę całkiem sporo! Poza standardowo już świetnym CGI i obowiązkową walką pod koniec, ogromne wrażenie robi scena w domu Yomogiego wykonana prawdopodobnie przez Ichigo Kanno, jednego z młodszych animatorów w studiu, ewidentnie idącego w ślady swojego nieco starszego kolegi Kaia Ikarashiego. Poza przysypiającą babcią porusza się w niej każdy i to praktycznie cały czas, warto przy tym także zwrócić uwagę na tło, które też jest dziełem animatora, a nie oddzielnego zespołu, jak to z reguły bywa. To też jedna z cech charakterystycznych serii i podejścia, którego Amemiya wymagał już w Gridmanie – takich elementów jest naprawdę bardzo dużo, co widać też między innymi w scenie, w której Yume i Yomogi zwiedzają zniszczone miasto.

Obawiałem się nieco po Dynazenonie odtwórczości, ale ten odcinek potwierdził, że choć oczywiście z Gridmana czerpie wiele, to ma przy okazji do zaoferowania równie dużo od siebie. Cieszę się z tego, w którą stronę to zmierza, no i cóż, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

Leave a comment for: "SSSS.Dynazenon – odcinek 2"