Subarashiki Kono Sekai the Animation – odcinek 1

Kompletnie zdezorientowany bohater budzi się na przejściu dla pieszych, a widz zostaje wrzucony bez wyjaśnienia w środek akcji. Ale niechaj się widz nie martwi, wszystko zostanie mu powiedziane przez bohaterów, których dialogi prawie w całości zostały podporządkowane wyjaśnieniom sytuacji, w jakiej się znaleźli, a tym samym – założeń fabularnych.

Sakuraba Neku, czyli mrukliwy główny bohater szybko natrafia na dziewczynę, Shiki Misaki, z którą zawiera pakt (bo walczyć mogą tylko osoby, które go zawarły), a potem na dwóch Bogów Śmierci oraz jeszcze kolejnych graczy w takiej samej sytuacji, jak oni. Pojawiające się po kolei postaci wszystko mu (oraz widzowi) tłumaczą: otóż znajdujemy się na innym planie niż reszta wyszarzonych ludzi, którzy nie widzą graczy ani Bogów Śmierci. Bogowie Śmierci rywalizują przy użyciu ludzi (naszych bohaterów), aby zająć wyższe miejsce w jakimś rankingu. Gracze, którzy nie wykonają zadania – codziennie polegającego na tym samym: dotarciu w konkretne miejsce i rozprawieniu się z potworami – są wymazywani. Gra trwa siedem dni, w odcinku minęły ze trzy. Cały czas jesteśmy w grze, ani na chwilę nie przenosimy się z bohaterami do ich zwyczajnego życia. Nie sprzyja to raczej budowaniu przywiązania do postaci, ani nawet zainteresowaniu ich losami…

Nie sprzyjają temu również dialogi wyciągnięte z jakiegoś standardowego zestawu dialogów, głównie z rozdziału o zaufaniu i wspólnym stawianiu czoła przeciwnościom. Przewiduję, że w niedalekiej przyszłości będzie coś o przyjaźni. Ponadto, służebność dialogów prowadzi do bezsensownych scen, gdy np. Neku zachęcony przez Shiki skanuje przechodnia i jest zaskoczony tym, że słyszy jego myśli – podczas gdy słyszał je już wielokrotnie wcześniej. Inny gracz atakuje Neku, myśląc, że jest on Bogiem Śmierci, jako że nie słyszy jego myśli, ale nie zwraca uwagi na siedzącą obok dziewczynę, jego koleżanka zaś od razu wie, że to inni gracze. Po każdej takiej scenie następuje wyjaśnianie przez jakąś postać co, jak,  dlaczego.

O, wszelkie istoty nadprzyrodzone wszechczasów! Jakie to jest brzydkie! Animacja jest rwana i oszczędza na czym tylko się da, włącznie z walkami, które głównie polegają na kręceniu „kamerą” w kółko, imitującym dynamikę, oraz kolorowych smugach, bańkach i esach-floresach jako mocy walczących bohaterów. Wśród tego wszystkiego skaczą odcinające się od reszty uproszczoną animacją komputerową potwory, z którymi postaci muszą się rozprawiać wciąż i wciąż. Obrazu dopełnia grubaśny kontur, który jeszcze bardziej uwypukla wszelkie mankamenty animacji – takie krechy pasują do komiksów, ale nie do czegoś, co się próbuje ruszać na ekranie. Seria jest paskudna, posiada kolosalne uproszczenia fabularne, charakterologiczne i animacyjne i nawet młodszym widzom, do których jest kierowana, nie mogę jej polecić.

Leave a comment for: "Subarashiki Kono Sekai the Animation – odcinek 1"