Cheat Kusushi no Slow Life – odcinek 3

Tym razem wszystkie trzy segmenty odcinka upływają pod znakiem arystokracji. Żona lokalnego wielmoży (o którym bohater w ogóle nie słyszał, chociaż mieszka na jego ziemiach już parę lat…) wzywa do siebie Reijiego. Przy okazji staje się to przyczyną przekomicznego (w zamierzeniu autora) nieporozumienia, ponieważ Mina uznaje, że Reiji ma z rzeczoną panią romans pozamałżeński i, uczepiwszy się tej myśli jak pijany płotu, wraca do niej obsesyjnie przez cały odcinek. Dama (narysowana jak każda dziunia z tego anime, czyli gładko i ślicznie) uważa, że czas nie jest dla niej łaskawy i ma nadzieję, że genialny aptekarz przyrządzi dla niej eliksir odmładzający. Reiji nie składa fałszywych obietnic biznesowych, ale kręci stosowny krem, którego efekty zachwycają od pierwszego użycia. Swoją drogą, pokazuje to, że nawet pod tym względem rzecz jest robiona „na odwal się” przez autora – spektakularne efekty znacznie bardziej przekonująco zapewniłaby stosowna maseczka.

Jako kolejna klientka w sklepie bohatera pojawia się (tym razem osobiście) córka ww. damy, Elein. Ona także oczekuje pomocy w sprawach towarzyskich, a mianowicie specyfiku, który uczyni ją popularną i zwróci na nią uwagę pewnego arystokratycznego młodzieńca. Ona z kolei otrzymuje od Reijiego perfumy i lekcję dobrych manier, która robi na niej takie wrażenie, że dziewczę zamiast na proszony obiad, melduje się na staż w aptece. Głównym gagiem segmentu jest to, że Elein myli bezustannie rasę Noeli, a ona złości się i jeży ogon. Trzecia część to króciutka scenka, w której podczas fali upału Reiji otrzymuje od Elein zamówienie na „sprowadzenie zimy” i produkuje żel chłodzący, którego trzy panienki nadużywają i dostają halucynacji, sądząc, że zamarzają. Huragan śmiechu, tornado braw, kurtyna.

Większość każdego z trzech odcinków wygląda identycznie: stoi postać A, stoi postać B i gadają. Kamera pokazuje je na przemian, w ujęciach statycznych, seiyuu dostali na kartce pojedyncze zalecenie, żeby używać jakiejś maniery, więc wtykają ją w każde zdanie, tła są proste i wykorzystywane wielokrotnie, a jak potrzeba animacji, to też da się ją powtórzyć albo po prostu przesunąć postacie na tle dekoracji i udać, że to taki efekt komediowy. Powiedzieć, że dialogi nie są błyskotliwe, to ująć rzecz niezwykle eufemistycznie – dawno nie widziałam serii, której tak nie wychodziłby humor. Jeśli ktoś zastanawiałby się nad tym, jak do tego anime ma się emitowane w zeszłym sezonie Slime Taoshite 300-nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita, to odpowiem krótko: niebo a ziemia. Seria o trzystuletniej wiedźmie była leciutka i – bądźmy szczerzy – dość miałka, ale zawierała sympatyczne postacie i autentycznie zabawne sceny, a do tego była niebrzydka wizualnie. Cheat Kusushi no Slow Life jest nudne, sztywne i sprawia wrażenie tytułu stworzonego przez kogoś, kto koniecznie chciał uszczknąć kawałeczek z torciku isekajowej popularności, ale kompletnie nie rozumiał, co zrobić, aby tę popularność zdobyć. Jakim cudem to zyskało adaptację anime, wiedzą tylko producenci (i być może bogowie chaosu).

Leave a comment for: "Cheat Kusushi no Slow Life – odcinek 3"