D_Cide Traumerei the Animation – odcinek 2

Początek odcinka zajmuje epilog walki z poprzedniego odcinka. Blond para wojowników przedstawia się bohaterowi jako Jessica i Aruto, następnie zaś wzywają wspomnianą już wcześniej Tris, czyli obligatoryjną maskotkę, która ma udzielić wyjaśnień. Oczywiście żeby Ryuuheiowi (i widzom) za dobrze nie było, Tris rzuca kilkoma terminami, ale tożsamości arcywroga nie zna. Zaś arcywróg istnieje z pewnością, albowiem ktoś rozprowadza, zwłaszcza wśród młodzieży, tajemnicze cukierki, które mają sprowadzać piękne sny, w rzeczywistości natomiast przemienia ludzi w potwory pod pretekstem spełniania życzeń.

Skoro mechanizm wyjaśniony (oraz zademonstrowany w poprzednim odcinku), czas zakończyć rozgrzewkę i przejść do rzeczy. Kolejną ofiarą cukierków ma się stać Eri Ibusaki, czyli poważna, zasadnicza i zamknięta w sobie koleżanka Ryuuheia z klasy. Jak się okazuje, jej nienaganne maniery są efektem wychowania przez tyrańskiego ojca, przy okazji sprawcę przemocy domowej, którego główną ofiarą jest matka Eri. Stłamszona psychicznie dziewczyna liczy, że cukierek – przekazany jej całkowicie anonimowo – jakoś jej pomoże, ale oczywiście zostaje wciągnięta do świata snu, uświadomiona o marności swojej sytuacji i namówiona, by wziąć sprawy w swoje ręce. Czyli zamienić się w potwora i wywrzeć zemstę na tatusiu.

Tu rzecz jasna wpada Ryuuhei z nowymi znajomymi. Jessica i Aruto zabierają się do klepania potwora, bo jak wiemy z poprzedniego odcinka, nie idzie pomóc osobie przemienionej. Inna rzecz, że paskuda okazuje się skuteczniejsza od poprzedniej, więc nie radzą sobie najlepiej. Ryuuhei natomiast, ogłuszony na początku walki, doznaje wizji podpowiadającej, z kim ma do czynienia, i jedną przemowę motywacyjną później Eri odzyskuje zmysły, a do tego nabawia się ekscentrycznego ciuszka zaświadczającego o tym, że będzie kolejną wojowniczką. Podobnie jak przewijająca się przez cały odcinek Rena, która widzi i pamięta potwory (jej zresztą poświęcony będzie kolejny epizod).

Nie miałam szczególnych nadziei, ale seria rozwija się dokładnie z moimi przewidywaniami, to znaczy, coraz trudniej nie widzieć w niej uboższej wersji Persony. Inna rzecz, że w odróżnieniu od ostatniej adaptacji tamtego cyklu, czyli Persona 5 the Animation, tutaj przynajmniej scenariusz nie pozwala widzowi się pogubić (acz kosztem łopatologicznej symboliki oraz tony nieciekawego gadania dla samego przekazania wyjaśnień), dzięki czemu anime utrzymuje się w stanach mocno przeciętnych. Sztywność animacji i kadrowania sprawia, że poszczególne sceny kojarzyły mi się nieodparcie z animowanymi przerywnikami z gier komputerowych. Nie jest tak źle, żeby się wytrząsać, ale też nie jest na tyle dobrze, żeby warto było to komukolwiek polecić, nawet w tak niezapchanym sezonie jak obecny.

Leave a comment for: "D_Cide Traumerei the Animation – odcinek 2"