D_Cide Traumerei the Animation – odcinek 3

Skoro Eri bez żadnych oporów zgodziła się zostać magiczną wojowniczką (odmawiam używania terminologii z tej serii, bo brzmi zwyczajnie głupio), to dla odmiany Rena nie wyraziła entuzjazmu na propozycję walki z sennymi koszmarami. Mimo licznych namów Ryuuheia pozostaje niewzruszona, tym bardziej, że na brak zajęć nie może narzekać. Jest bowiem lokalną gwiazdeczką tokijskiej Shibuyi i mediów społecznościowych, co jednak nie sprawia, że uderza jej do głowy woda sodowa. Wyczulona na krzywdę innych, reaguje ostro, gdy widzi, że jakieś przypadkowe statystyki prześladują jej szkolną koleżankę, niepozorną „szarą myszkę”. Próbuje także z tąż koleżanką nawiązać bliższy kontakt, ma nawet okazję wyciągnąć ją na zakupy oraz… przekonać się, że każdy dobry uczynek zostanie ukarany. Dziewczę bowiem, dręczone kompleksami i w związku z tym widzące w innych wyłącznie to, co najgorsze, używa cukierków, aby za pośrednictwem świata snów (oraz przy wsparciu tajemniczego Antagonisty) oplątać Renę siecią coraz paskudniejszych plotek. Oczywiście Ryuuhei ze swojej strony w nic nie wierzy i stara się przekonać nowych znajomych (szczególnie Aruto) do pomocy, acz udaje się to dopiero wtedy, gdy staje się jasne, że za całą sprawą stoi senna paskuda. Kulminacją jest oczywiście bijatyka w sennym świecie, podczas której Rena traci w końcu cierpliwość, przechodzi przemianę i ostatecznie postanawia dołączyć do drużyny.

Potwierdziła się dotychczasowa tendencja – odcinek był przewidywalny, a fabuła pełna uproszczeń i skrótów (jakież to wygodne, że ludzie zapominają o wszystkim, co związane z pokonanym potworem!), ale poprowadzona szybko i sprawnie, bez nadmiernego przeciągania scen. Nadal widać ten sam problem z kompozycją, a dokładniej ze wstawkami „informacyjnymi”, które sprawiają bardzo sztuczne wrażenie. Tutaj były dwie takie: retrospekcja pokazująca raz jeszcze scenę śmierci brata Ryuuheia (tym razem z dodatkowymi szczegółami) oraz pierwsza narada Ryuuheia z towarzystwem. Potrzebne to, ale mogłoby zostać wplecione jakoś zgrabniej, a nie wepchnięte w sposób, który wydaje się przypadkowy. Nie działa także to, co w innej serii nazwałabym „chemią” – postaci funkcjonują obok siebie i nawet jeśli rozmawiają, wydaje się, że każde z nich po prostu odgrywa swoją rolę niezależnie od reakcji otoczenia, a nie uczestniczy w faktycznym dialogu.

To ostatnie jest zapewne w dużej mierze spowodowane konwencją graficzną. Po trzech odcinkach nie przyzwyczaiłam się ani do zubożonej mimiki, ani (co przeszkadza bardziej) do rozbieżności pomiędzy nią a emocjami w głosach seiyuu. Prawdę mówiąc, oddałabym chyba efektowne sceny walk za styl bardziej klasyczny, ale lepiej oddający emocje i klimat. Piszę o tym, ponieważ dla mnie jest to wada sprawiająca, że nie będę dalej śledzić serii. Jeśli jednak komuś warstwa wizualna nie przeszkadza – lub też odpowiada – sama fabuła na razie utrzymuje się w stanach mało odkrywczej, ale dość sprawnie zrealizowanej przygodówki. Na pewno na plus można policzyć także i to, że znajomość gry wyraźnie nie jest wymagana i anime podaje wszystkie potrzebne informacje, więc broni się jako samodzielny produkt. Tyle, że nadal jest to „produkt”.

Leave a comment for: "D_Cide Traumerei the Animation – odcinek 3"