Deatte 5 Byou de Battle – odcinek 2

Drugi odcinek i drugi pojedynek! Tym razem uczennica szkoły średniej, Yuuri, musi stawić czoło obleśnemu facetowi w średnim wieku, który zdaje się mieć ogromną ciągotę do uczennic. W zasadzie cały odcinek jest niemal bliźniaczo podobny do pierwszego. Po przedstawieniu postaci od razu można wywnioskować, kto tutaj jest ważniejszy, oczywista jest także różnica w niezwykłych umiejętnościach, które otrzymali w ramach prezentu na nową drogę życia.

Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po obejrzeniu odcinka, to fatalne przedstawienie wydarzeń. Poznajemy historię Yuuri, która prześladowana jest w życiu przez rozmaite, mocno nieprzyjemne, „przypadkowe” wydarzenia. Co gorsza, sama jej matka nazwała ją w dzieciństwie nieszczęśliwym przypadkiem, co chyba jest główną przyczyną bycia zdegustowaną tymiż. Opowieść o jej życiu miała chyba wyjść na smutną i wzruszającą, ale niestety nie do końca się to udało. W miarę wiarygodnie wypadła jedynie jej chęć powrotu do dotychczas bitej i fatalnie traktowanej córki faceta swojej matki, z którą nawiązała siostrzaną więź. Tym co odróżnia drugi odcinek od pierwszego, to nieco szersze przedstawienie historii przeciwnika, w tym wypadku Kazuto Kiryu. Trudno o bardziej typowego, obleśnego faceta, którego wyjęto prosto z gatunku hentai. Lubi uczennice, ma też mocno nierówno pod sufitem jeśli chodzi o próby kontrolowania go, co zapewne wiąże się z pracą w złej korporacji… Udusił jedną pannę po stosunku, gdy ta małym szantażem chciała wyciągnąć od niego dodatkowe pieniądze, ale na całe szczęście Yuuri nie miała chęci stać się jego kolejną ofiarą.

Swoją drogą, dobór osób do morderczej gry powoli nabiera sensu – wybrano osoby na krok przed śmiercią czy to fizyczną czy społeczną, starano się także aby różnili się charakterami oraz umiejętnościami. Dzięki temu taka gra śmierci będzie bardziej zabawna, nieprawdaż? Chociaż z tym drugim to na razie do końca nie wiadomo, gdyż przegrani niekoniecznie giną. Wiadomo już jednak, że drugi etap będzie zakładał jakąś „grę” zespołową, której początek zobaczymy za tydzień. Taki stan rzeczy nieco wzbudza ciekawość, do zalet zdecydowanie można też dorzucić całkiem widowiskowe pojedynki. Całkiem dobrze do całości pasuje dodany fanserwis, który nie stanowi celu samego w sobie, ani też nie próbuje być pierwszoplanową atrakcją. Z chęcią sięgnę po trzeci odcinek, gdyż mimo swoich wad, są tutaj elementy interesujące, sam gatunek zaś nie jest zbyt często widywany na scenie japońskiej animacji.

 

Leave a comment for: "Deatte 5 Byou de Battle – odcinek 2"