Megami-ryou no Ryoubo-kun – odcinek 2

W pierwszej części odcinka dowiadujemy się więcej o dwóch kolejnych lokatorkach Megami-ryou, Kiriyi i Serenie. Ta pierwsza pewnego wieczora dosłownie spada Koushiemu na głowę przez wybitą w podłodze dziurę. Jak się niebawem okazuje, Kiriya to twarda adeptka sztuk walki, która dopiero na studiach odkryła powaby mang shoujo i w związku z tym reaguje na nie jak płochy podlotek, kwicząc z zażenowania i tłukąc, co popadnie. A że krzepę ma niezłą, efektem są liczne szkody w mieniu. Jako że sam upadek na bohatera (oczywiście elementami intymnymi naprzód) nie wystarczyłby jako fanserwiśna wkładka, dostajemy tu jeszcze scenę „zapasów”, będących kolejną okazją do poprzyduszania Koushiego damskimi krągłościami. O wiele mniej miejsca dostaje na razie Serena – budzi ona Koushiego (który śpi w zrujnowanym pokoju Kiriyi, oddawszy tej ostatniej własny) i obiecuje naprawić szkody dzięki „mocy księżyca”. Rzeczywiście, rano wszystko lśni nowością i pytanie tylko, czy to anime faktycznie zahacza o nadprzyrodzone moce, czy też Serena jest po prostu biegła w majsterkowaniu.

Druga część to wyprawa po zakupy w wykonaniu Koushiego i Ateny. Atena, widząc jego zażyłość z pozostałymi lokatorkami akademika, zaczyna podejrzewać bohatera o niecne sztuczki, zaś ten wypad to okazja, żeby go poobserwować trochę. Jak jednak łatwo zgadnąć, dla osoby, która na każdy bliższy i dalszy kontakt z przedstawicielami płci męskiej reaguje krwotokiem z nosa, każde wyjście do miasta to prawdziwe wyzwanie. Oczywiście Koushi, jak zwykle cierpliwy i pełen dobrej woli, pokazuje się od najlepszej strony, czym rozwiewa podejrzenia Ateny, która na bis odkrywa, że wyjątkowo lubi być nazywana starszą siostrą (w tym przypadku aneki, chociaż reaguje też na inne z licznych japońskich form). Moje obserwacje: 1) Dlaczego nie pokazano samego robienia zakupów? To mogła być dobra scena… 2) Orgazmiczne reakcje Ateny na słowa Koushiego to chyba okazja, żeby *wreszcie* pokazać w tym odcinku jakieś cycki, bo wcześniej dostajemy tylko majtki i udka w ilościach hurtowych. 3) Gag „potknęła się i wpadła na niego cyckiem/tyłkiem” jest oklepany, ale tu widać, że jeśli go podkręcić i przez powtórzenia doprowadzić do absurdu, zaczyna działać i staje się znowu zabawny.

Odniosłam wrażenie, że drugi odcinek miał trochę słabsze tempo od pierwszego – oba pokazane w nim epizody dałoby się nieco okroić ze zdecydowaną korzyścią nie tylko dla walorów komediowych, ale także fanserwisowych. Po prostu bardziej skoncentrowane, robiłyby lepsze wrażenie. Nie jest jednak tak źle. Wprawdzie różowy humor oraz (przede wszystkim) gagi sytuacyjne to nadal główna treść tej serii, ale od początku widać było, że o nie przede wszystkim ma tu chodzić. W swojej kategorii jest to komedia lekka, ale całkiem sprawnie zrealizowana. Może nie taka, żeby wspominać i polecać latami, jednak jak na coś do oglądania w bieżące wakacje może się sprawdzić. Trzeci odcinek ma wprowadzić ostatnią dziewczynę pokazywaną w materiałach promocyjnych, więc „zasada trzech odcinków” powinna się tu sprawdzić idealnie.

Leave a comment for: "Megami-ryou no Ryoubo-kun – odcinek 2"