Re-Main – odcinek 1

Minato Kiyomizu budzi się w szpitalu po 203 dniach śpiączki – jak na kogoś, kto przeżył poważny wypadek samochodowy i w związku z tym spędził ponad pół roku przykuty do łóżka, prezentuje się całkiem nieźle… Może poza brakiem wspomnień z ostatnich trzech lat, a były to bardzo istotne wspomnienia. Pomijając szkolne życie, przyjaciół, zdobyte w tym czasie doświadczenie i wiedzę, przede wszystkim, Minato zapomniał o wodnym polo, czyli dyscyplinie, w której przez trzy lata brylował i zdobywał zaszczyty. Cóż, chłopak jest w szoku, wspomnienia nie wracają mimo wysiłków rodziny i szkolnych kolegów, a jemu jest po prostu trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Oczywiście, wszyscy chcieliby żeby wrócił do sportu, przecież był mistrzem, ale Minato nie jest przekonany do tego pomysłu. Nie pamięta NIC, a jego ciało po wypadku i długim pobycie w szpitalu zmieniło się, na dodatek musi nadrobić braki w nauce i wybrać liceum. Koniec końców informuje rodzinę, że do polo nie wraca i rzuca się w wir naukowo-rehabilitacyjny – w sumie sensowne i logiczne wyjście. Ponieważ bohater nie należy do tytanów intelektu, ostatecznie ląduje w zwyczajnym liceum i ma zamiar wieść równie zwyczajne życie, ale przeszłość w postaci młodszego kolegi (ze względu na wypadek, Minato jest zapóźniony o rok w porównaniu do kolegów), Eitarou dopada go niespodziewanie. Wraz z kapitanem szkolnej drużyny wodnego polo, charyzmatycznym Jo Joujimą zrobią wszystko, żeby zmusić Minato do powrotu do sportu…

Od razu zaznaczę, że nie jestem fanką sportów wodnych, a wodne polo to dla mnie egzotyka, ale na bezrybiu i rak ryba. Inna sprawa, że pierwszy odcinek to czystej wody okruchy życia – zaledwie wprowadzenie do historii, ukazujące w jak specyficznym położeniu znajduje się bohater. Skądinąd całkiem sympatyczny i przynajmniej na razie trzeźwo myślący. Twórcy póki co ładnie zarysowali Minato jako postać jest zagubiony i często nie wie, co się wokół niego dzieje, ale podejmuje rozsądne decyzje i stara się żyć normalnie. Odniosłam wrażenie, że pożąda świętego spokoju, chociażby po to, żeby sobie wszystko poukładać. Niestety, otoczenie, wyjątkowo upierdliwe i pozbawione empatii, wręcz wymaga, żeby Minato jak najszybciej wrócił do dawnego stylu życia. Rodzina bohatera nie mówi tego głośno, ale wyraźnie jest zawiedziona, że ich gwiazdka porzuciła sport, ale prym wiedzie Eitarou. To typ człowieka, którego ma się ochotę zepchnąć ze schodów – chłopak dosłownie stalkuje Minato i nie rozumie słowa „nie”. Narzuca się koledze, próbuje wymusić na nim powrót do polo i co gorsza zarzeka się, że pójdzie do tej samej szkoły co on, bo przecież muszą być razem w klubie. Na dodatek robi to w sposób egzaltowany i pozbawiony wrażliwości. Bo serio, jakim trzeba być dzbanem, żeby nie rozumieć, że ktoś po wypadku, z amnezją, ma ważniejsze sprawy na głowie, niż zabawa piłką w basenie z kilkoma innymi kolesiami… Już wiem, że żywiołowo nie znoszę tej postaci i będzie ona jednym z najbardziej irytujących elementów w serii.

Re-Main zapowiada się na klasyczną sportówkę, na dodatek ze średniej półki. Byłabym naprawdę miło zaskoczona, gdyby Minato faktycznie odpuścił sport i zajął się czymś zupełnie innym, olewając wszystkich krzykaczy, ale mam świadomość, że tak nie będzie i już wkrótce będzie odkrywał radość z moczenia tyłka w chlorowanej wodzie z innymi ładnymi chłopcami… A mogło być tak pięknie. Cóż, seria nie jest zła, ale okrutnie przewidywalna i na dodatek śmierdzi „ganbaryzmem”. Technicznie jest tak sobie, obok Free to to nawet nie stało, a że już w pierwszym odcinku pojawiło się sporo rysunkowych wpadek, obawiam się o ciąg dalszy. Szału nie ma…

Leave a comment for: "Re-Main – odcinek 1"