Re-Main – odcinek 2

Piękna pływaczka, która pod koniec pierwszego odcinka daje buziaka Minato, nie jest jego dziewczyną. Co prawda bohater na długo przed wypadkiem wyznał jej uczucia, ale został odrzucony. Buziak to jedynie efekt zakładu, jaki zawarł z dziewczyną – miał go otrzymać za wygarną w mistrzostwach juniorów, w razie przegranej obiecał jej sporą sumę pieniędzy. Podobny zakład zaproponował przed rozpoczęciem liceum, tym razem nagrodą miałaby być randka, zaś w razie porażki Minato miałby stracić jeszcze więcej pieniędzy, a ponieważ zarzekał się, że nie wróci do wodnego polo… Cóż, względy finansowe i ewentualna szansa u naprawdę ślicznej dziewczyny sprawiają, że chłopak jednak decyduje się zapisać do szkolnego klubu. Nagłą zmianę decyzji wykorzystuje Jo i w ramach reklamy rozprowadza w szkole ulotki o mistrzu, który sprawi, że klub wzniesie się na wyżyny. Minato nie jest zachwycony, że został wykorzystany, więc kiedy pod siedzibą klubu pojawia się stado kandydatów, szybko wyjaśnia nieporozumienie. Ostatecznie, na placu boju pozostaje dwóch chętnych – wysoki pół Japończyk, pół Nigeryjczyk, Yutaka Babayaro Inomata i cichy (dosłownie i w przenośni) Yoshiharu Ushimada. Podczas pierwszego spotkania dołącza do nich także wysportowany Takekazu Ejiri, którego motywacja jest cokolwiek podejrzana. Zanim panowie mają okazję lepiej się poznać, między Takekazu a Jo dochodzi do spięcia, ponieważ obydwaj chcą grać na pozycji bramkarza. Problem ma rozwiązać pojedynek bramkarski: chłopcy mają obronić strzały Minato, a kto pierwszy wpuści gola, przegrywa. Ma to również być okazja dla głównego bohatera, żeby przypomniał sobie, jak gra się w wodne polo. Efekt jest mizerny, ale przynajmniej pierwszy konflikt zostaje zażegnany, a chłopcy zyskują motywację, żeby znaleźć ostatniego członka drużyny!

Mam bardzo mieszane uczucia względem Re-Main – lubię Minato, bo chociaż nie jest najbystrzejszym człowiekiem, nie daje sobie wejść na głowę. Bez zbędnych ceregieli gasi niezdrowe nadzieje Jo i odprawia kandydatów zwabionych obietnicą gry z mistrzem. Mam jednak wrażenie, że twórcy za bardzo eksploatują motyw amnezji, bo co innego nie pamiętać zasad czy stracić formę w wyniku długiego pobytu w szpitalu, a co innego zachowywać się jak niesforne dziecko. Otóż Minato pakuje się do basenu bez żadnej rozgrzewki czy przygotowania, chociaż woda jest zimna, a on nie pływał od dawna. Efekt jest łatwy do przewidzenia, po chwili łapie go skurcz i gdyby nie pomoc kolegów, powrót do szpitala byłby nieunikniony. Seria jest nierówna, ma naprawdę udane momenty, zazwyczaj niezwiązane ze sportem, ale też mnóstwo słabszych. Nadal wkurza mnie okularnik, ale chyba wreszcie dotarło do niego, że Minato naprawdę NIC nie pamięta i liczenie na to, że nagle cudownie sobie przypomni, nie ma sensu. Nowi członkowie wydają się sympatyczni, ale na razie dostali zbyt mało czasu ekranowego, żeby powiedzieć o nich cokolwiek więcej. Humor jest dość toporny, a sportu tu na razie tyle, co kot napłakał. Ale jakiś potencjał Re-Main ma, pytanie czy uda się go wykorzystać?

Graficznie jest nijako, anime nie zachwyca dynamiką, ale też na razie fabuła na to nie pozwala. No średniak, przyjemny, ale widzę całe mnóstwo rzeczy, które mogą pójść nie tak. Jestem bardzo ciekawa, jak twórcy potraktują część sportową – postawią na ciężką pracę i treningi czy zaczną wyciągać króliki z kapelusza? Co gorsza, nie wydaje mi się, żebym dowiedziała się tego w trzecim odcinku, bo ten najpewniej zdominuje próba pozyskania ostatniego członka drużyny…

Leave a comment for: "Re-Main – odcinek 2"