Sonny Boy – odcinek 1

Letnie wakacje, sierpień. Grupa trzydziestu sześciu uczniów z niewyjaśnionych przyczyn przeniesiona zostaje do innego wymiaru, gdzie nie ma nic poza nimi i budynkiem ich szkoły, a otacza ich jedynie ciemność. W tym niezwykłym świecie wielu z nich zdobywa nadprzyrodzone moce, w związku z czym samorząd uczniowski postanawia wprowadzić listę zasad, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Gdy dochodzi do pierwszych konfliktów w grupie, przybyła zza granicy Nozomi w towarzystwie nieco apatycznego Nagary próbuje znaleźć sposób na powrót do właściwej wersji rzeczywistości.

Sonny Boy to pierwsza (nie licząc Space Dandy reżyserowanego pod okiem Shin’ichirou Watanabego) oryginalna produkcja Shingo Natsume, dodatkowo w stu procentach autorska, ponieważ po raz pierwszy w karierze pisze on także scenariusz. Jak sam wspomina w wywiadach, nigdy nie miał jeszcze takiej kontroli nad projektem i jest to seria pełna rzeczy, które po prostu lubi i to nie tylko w kwestii motywów. Jak się bowiem okazuje, być może nie byłoby w ogóle Sonny Boya, gdyby nie Kazunobu Mineta, wokalista i gitarzysta, który na prośbę Natsume napisał główny motyw Shounen Shoujo. W 2003 roku, gdy Natsume dopiero zaczynał swoją karierę jako animator, pierwszy raz w radiu usłyszał jego piosenki, a dwa lata później, za sprawą wywiadów z Minetą, sięgnął po polecane przez niego wytwory kultury, a konkretnie mangę Hyouryuu Kyoushitsu autorstwa Kazuo Umezu (uważniejsi w odcinku dostrzegą małe nawiązanie do tego komiksu) oraz książkę Ginga Tetsudou no Yoru Kenjiego Miyazawy, które to stały się głównymi inspiracjami dla stworzenia historii, którą przyjdzie nam śledzić przez kolejne tygodnie. Natsume jako o źródłach natchnienia wspomina także o Dwóch latach wakacji Juliusza Verne’a czy Robinsonie Crusoe Daniela Defoe.

Inną postacią, która niewątpliwie miała wpływ na Natsume i jego wizję, tym razem w kontekście strony wizualnej, jest odpowiedzialny za oryginalne projekty postaci Hisashi Eguchi, mangaka i ilustrator, którego nieco pop-artowy styl, z miejsca w zasadzie przywołujący magiczne lata osiemdziesiąte, aż bije z ekranu. Wielu by pewnie powiedziało, że Sonny Boy wizualnie jest najbliżej tego, czym Natsume zabłysnął już w swoim reżyserskim debiucie w 2012 roku, kiedy to zajął się krótką, sześcioodcinkową adaptacją Horimiyi – bez wątpienia dostrzeżecie wiele podobieństw do tamtego projektu. O sukcesie strony wizualnej nie byłoby jednak mowy, gdyby nie piękne, kolorowe, wyraziste tła nadzorowane przez Mari Fujino ze studia Pablo, które fantastycznie zgrywają się z bardzo prosto narysowanymi bohaterami.

Natsume przy pierwszym odcinku odpowiadał nie tylko za reżyserię, ale także za scenorys. Wrzuca on swoich bohaterów w środek wydarzeń, a widz, podobnie jak i oni, nie do końca wie jeszcze, co, gdzie i dlaczego. Sporo tu dialogów, ale nie ma miejsca na monologi – tych ma zresztą w ogóle nie być; Natsume pole do opowiadania historii oddaje swoim postaciom, ich zachowaniom i temu, co widać na ekranie, bez zbędnego wyjaśniania sytuacji. Przez całe dwadzieścia kilku minut nie ma tu też muzyki, co tylko dopełnia otaczającą wszystko czerń i pustkę. Dopiero na koniec odcinka rozbrzmiewa piosenka Kazunobu Minety, kiedy uczniowie przenoszą się w nieco barwniejsze miejsce.

Smaczek – tomik mangi Stop!! Hibari-kun! autorstwa Hisashiego Eguchiego

Yuuichiro Fukushi, producent, zwykł przyciągać do siebie wielu utalentowanych animatorów – tak samo jest i tym razem, bo lista płac jest naprawdę niesamowita, a znaleźli się na niej między innymi Gousei Oda, Keisuke Kobayashi, Shun Enokido czy Keiichirou Saitou. Spektakularnej animacji jednak tu nie znajdziecie, albowiem to, do czego cała ekipa przyłożyła największą uwagę, to subtelne ruchy postaci, którym zdecydowanie sprzyjają projekty Norifumiego Kugaia. Poza tym wiele tu naprawdę interesująco skonstruowanych kadrów, a biorąc pod uwagę wszystkie powyższe pochwały, jestem gotów nazwać pierwszy odcinek Sonny Boya małym (ruchomym rzecz jasna) dziełem sztuki.

Nietrudno się domyślić, że jestem tą premierą absolutnie zachwycony, również w kontekście fabuły, o której wspomniałem raczej niewiele, a która również zapowiada się interesująco, także jeśli spojrzeć na potencjał drzemiący w możliwości eksploracji psychiki i motywacji bohaterów. Mistrzu Natsume, czekam na więcej.

Leave a comment for: "Sonny Boy – odcinek 1"