Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru – odcinek 2

Koleżanka z pracy prosi Mikado o pomoc – niedawno miała okazję skorzystać z usług popularnej wróżki, ale wydaje jej się, że została oszukana. Prosi więc bohatera, żeby sprawdził czy jej przeczucie jest dobre, a ponieważ oferuje pieniądze, Mikado namawia Hiyakawę, żeby wzięli sprawę. Gdyby pojawili się u wróżki obydwaj, byłoby to podejrzane, dlatego Hiyakawa uwalnia projekcję astralną i w niematerialnej formie udaje się na spotkanie razem ze współpracownikiem. Na miejscu czeka ich niespodzianka, rzeczona wróżka jest bowiem młodym, przystojnym człowiekiem, który faktycznie naciąga swoich klientów, ale posiada pewne interesujące umiejętności, podobne do Hiyakawy. Miał też okazję spotkać jedną z ofiar Eriki Hiury, ale jak sam przyznaje, nie posiada takiej mocy, która pozwoliłaby mu uwolnić ją od klątwy. Ostrzega on również Mikado przed Hiyakawą, który zbyt odważnie poczyna sobie z duszą bohatera, sprowadzając na niego niebezpieczeństwo. Kolejną sprawą jest przypadek uczennicy, którą nawiedza tajemniczy duch – zaledwie kilka pytań wystarczy, by odkryć, że i ona została przeklęta. Kiedy panowie próbują rozwiązać tajemnicę klątwy, przypadkowo wpadają na tajemniczą Erikę, która okazuje się wyjątkowo niebezpieczną i utalentowaną przeciwniczką. Bez żadnego problemu przejmuje kontrolę nad ciałem Mikado, którego z opresji ratuje wściekły Hiyakawa. Kiedy wracają do biura, Hiyakawa podsuwa Mikado pod nos oficjalną umowę zatrudnienia, która okazuje się pułapką. Owszem, jest to kontrakt, ale nie czyni Mikado tylko pracownikiem, raczej „wiąże” jego duszę z Hiyakawą… Przy czym sam Mikado nie do końca rozumie, co się z nim dzieje, dopiero kiedy ma okazję ponownie spotkać się z Mukae (wróżką-oszustką), ten próbuje mu uświadomić, w co się wpakował.

No dobrze, seria trzyma poziom z pierwszego odcinka, ale ponownie fabuła pędzi na złamanie karku – dostajemy telegraficzny skrót kolejnych spraw i  kilka informacji na temat Eriki Hiury. Nie wygląda to zbyt dobrze, ponieważ trudno wskazać jakiś główny wątek. To znaczy, wiadomo, że najważniejsza jest sprawa zabójstwa i klątwy, ale z układu odcinka nijak to nie wynika. Razem z bohaterami skaczemy z jednego miejsca w drugie, ale nie mamy czasu zagłębić się w historię czy lepiej poznać bohaterów. Nie widzimy jak rozwija się ich relacja – strasznie to wszystko chaotyczne. Mimo to, nie skreślam serii – klimat jest niesamowity i z każdą minutą się zagęszcza. Zaczynam współczuć Mikado, otacza go stado świrów i każdy próbuje wykorzystać. Hiyakawa to wyjątkowo paskudny socjopata, nadal uroczy, ale jednak zaczynam bać się o głównego bohatera. Przy czym, Erika wydaje się jeszcze gorsza…

Ładnie się to rozwija, ale brak doświadczenia ekipy produkcyjnej daje o sobie znać. Materiał jest świetny i gdyby ktoś zdolniejszy dostał go w swoje ręce, anime mogłoby być o wiele lepsze. No nic, może w końcu uda się to poukładać w sensowną całość, na razie fascynacja miesza się z irytacją, bo nikt nie lubi zmarnowanego potencjału.

Leave a comment for: "Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru – odcinek 2"