Selection Project – odcinek 1

Tak sobie myślałam, że mogłabym napisać zajawkę bez oglądania tego odcinka… I wiecie co: nie myliłam się. W zasadzie gdybym przeklikała go na podglądzie bez dźwięku, oszczędziłabym sobie z piętnaście minut życia, a ocena fabuły oraz wrażeń artystycznych nie uległaby zmianie w porównaniu z pełnym seansem. Mamy bowiem do czynienia z kolejną serią robioną metodą kopiuj/wklej z wcześniejszych podobnych produkcji.

Oto kolejna, siódma już odsłona talent show o nazwie Selection Project, w którym rywalizują ze sobą kandydatki na idolki z całej Japonii. Do tej edycji programu zgłosiło się ponad 108 tysięcy dziewcząt, zaś eliminacje podzielono na dziewięć bloków. Teraz właśnie w finale każdego z nich mają zmierzyć się po cztery uczestniczki, zaś zwyciężczyni weźmie udział w finale ogólnokrajowym. Wyboru dokonują widzowie w drodze głosowania w aplikacji internetowej. Anime śledzi przede wszystkim jedną z uczestniczek – Suzune, która z dzieciństwa spędzonego w szpitalu wyniosła marzenia o idolkowaniu. Oprócz marzeń dysponuje także (podobno) wybitnym talentem wokalnym i całe szczęście, ponieważ runda finałowa wymaga zaśpiewania debiutanckiej piosenki słynnej idolki i zwyciężczyni pierwszej edycji (a przy tym, oczywiście, źródła inspiracji dla małej Suzune). Niestety w kluczowym momencie na scenie nerwy biorą górę i sprawiają, że bohaterce na moment robi się słabo… Stąd następuje niezwykle emocjonujący zwrot akcji: w ostatnich sekundach odcinka okazuje się, że eliminacje w jej grupie wygrała inna dziewczyna, przebojowa Seira.

Jeśli się zastanowić nad powyższym, to tak jakby w ogóle nie napisałam o fabule odcinka. Nie bez powodu – trudno bowiem ją znaleźć, przynajmniej jeśli rozumiemy fabułę jako ciąg przyczynowo-skutkowy zdarzeń, mający zaangażować jakoś widza. Najpierw oglądamy długo, jak Suzune idzie na pociąg na tle pejzaży z przerobionych zdjęć. Potem dwie scenki w studio, gdzie odbywa się finał, i dalej montaż ujęć z pozostałych grup eliminacyjnych, oczywiście zrobiony tak, żeby widz od razu się dowiedział, kto w nich wygra i żeby zaprezentować jedną cechę wyróżniającą każdej panienki. Dalej omówienie zasad programu. Dalej… sam finał? W zasadzie go w ogóle nie oglądamy, ale może i dobrze, biorąc pod uwagę, że polega on na tym, iż 36 dziewczyn śpiewa tę samą piosenkę w praktycznie identycznej aranżacji. Potem wspomniany plot twist, a potem długie ujęcie na Suzune człapiącą smętnie do domu i nieświadomą tego, że na wszystkich grafikach promocyjnych tego anime pokazywana jest ona, a nie Seira.

Projekty postaci są ładne, chociaż trochę niespójne wizualnie – wyglądają jak zaprojektowane do różnych tytułów i przez różne osoby. Animacja utrzymuje się w stanach minimalistycznych. Większość akcji rozgrywa się w studio, w miejscu, gdzie przebywają tylko bohaterki i pojedyncze osoby towarzyszące, nie ma wiatru ani innych efektów. W rezultacie odcinek był tyleż „nieszkodliwy” – pozbawiony elementów drażniących – co kompletnie statyczny, mdły i nijaki. Jak znam podobne serie, nie sądzę, żeby mogło się to zmienić.

Leave a comment for: "Selection Project – odcinek 1"