Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi – odcinek 1

Futaba Igarashi to młoda (wiekiem i stażem) pracownica działu handlowego, która za wszelką cenę chce być postrzegana przez współpracowników jako dorosła, odpowiedzialna i tym podobne. I chociaż stara się nie pokazywać swojej „dziecinnej” strony (bohaterka lubi słodkie pluszaki i słodycze), jej wygląd skutecznie to utrudnia. Otóż Igarashi jest osóbką drobną i niską, na dodatek obdarzoną właśnie dziecięcą buźką – wszystko to sprawia, że wzbudza w koleżankach i kolegach z pracy odruch macierzyński. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nikt się z niej nie nabija, ale wyraźnie widać, że wszyscy bardzo się o nią troszczą, tak jakby opiekowali się sporo młodszym rodzeństwem. Prym wiedzie senpai Futaby, przypominający posturą niedźwiedzia, Harumi Takeda. Jest to człowiek na którym można polegać – taki idealny współpracownik, zawsze pomocny, pewny siebie i sumienny. Niestety, traktuje Igarashi jak dziecko, dostosowuje do niej chód, żeby nie musiała za nim biec, zawsze stawia obiad i co najgorsze, czochra jej włosy, co i rusz próbując ją głaskać… Bohaterkę bardzo to irytuje, ale z drugiej strony jest ona pełna podziwu dla senpaia i w razie jakiejkolwiek wpadki (i nie tylko) zawsze może liczyć na jego pomoc. Czy aby na pewno jest to tylko podziw zmieszany z irytacją?

Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że anime będzie głównie komedią, tymczasem twórcy serwują bardzo sympatyczną mieszankę komedii z okruchami życia. Oprócz Takedy poznajemy jeszcze kilkoro współpracowników Igarashi – troskliwą koleżankę, Sakurai, noszącą w butelce po wódce wodę, ekscentryczną Tsukishiro i odrobinę złośliwego kolegę, Kazamę. Cała grupa wydaje się barwna, a ich interakcje i relacje szalenie naturalne – na pewno nie jest to zimna, czysto zawodowa relacja, opierająca się na wyuczonej, koniecznej grzeczności. Poza tym, już w pierwszym odcinku dostajemy jakiś zalążek bardziej intymnej relacji i wydaje mi się, że nie skończy się jedynie na parze głównych bohaterów.

Grafika jest bardzo ładna i staranna, ale prawdziwym majstersztykiem jest ending. Nie dość, że piosenka jest chwytliwa, to jeszcze te naprawdę dopracowana animacja. To kolejna już seria z sezonu jesiennego, której następny odcinek obejrzę z czystą przyjemnością.

Leave a comment for: "Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi – odcinek 1"