Tsuki to Laika to Nosferatu – odcinek 3

Październik. W stolicy Politbiuro rozważa, czy w nagrodę za wyświadczone usługi podarować Irinie kulę w tył głowy i dół z wapnem, a w ośrodku Laika 44 nieświadoma tego wampirzyca mierzy się z kolejnym wyzwaniem: skokiem na spadochronie. Jako że generalnie fajnie jest opanować umiejętności, od których zależy twoje życie, Lev postanawia oswoić swoją podopieczną z wysokością. Zabiera ją na przejażdżkę samolotem, podczas której Irina ma szansę podziwiać Księżyc. Dzięki temu znajduje w sobie siłę, by już tydzień później z w pełni sprawnego samolotu wyskoczyć.

W zajawce do pierwszego odcinka twierdziłem, że Tsuki to Laika… rozwija się powoli, lecz nie ślamazarnie. Podtrzymuję to zdanie, natomiast widzę problem natury technicznej: właśnie piszę ostatnią zajawkę, a jeszcze nic się nie wydarzyło. Anya dostała kolejną scenę, pozostali kandydaci dostali drugą, Lev odsłonił trochę swojej przeszłości, Irina wspomina okoliczności, w których trafiła na zirnitriański żołd, ale nic z tego jak na razie nie wynika. Nie jest to w żadnym razie zarzut – raczej usprawiedliwienie, dlaczego nie mogę na chwilę obecną powiedzieć, komu seria się spodoba.

A jakie Tsuki to Laika… jest? Powiedziałbym, że ciepłe, przyjemne i po prostu chce się je przytulić, mimo pełzających tuż pod powierzchnią mrocznych tematów. Grafika jest ładna, bohaterowie sympatyczni, ich relacje śledzi się z przyjemnością. Antagoniści kręcą się w tle, a zagrożenie, chociaż zasygnalizowane, wydaje się nieco nierealne. Seria jest bardzo spokojna, powiedziałbym wręcz: uspokajająca. Raczej nie spodoba się fanom adrenaliny, a tym bardziej miłośnikom abstrakcyjnego humoru. Chyba najlepiej byłoby ją zakwalifikować jako okruchy życia.

Leave a comment for: "Tsuki to Laika to Nosferatu – odcinek 3"