Moje prośby zostały wysłuchane. W pierwszym odcinku nic a nic nie dało się zrozumieć, co się dzieje, ale twórcy w porę zauważyli, że tak nie można – trzeba coś z tym zrobić. W odcinku drugim nic a nic się nie dzieje, więc zrozumieć wszystko się już da.

Protagonista odnajduje się w domu tajemniczego Gila, który grał na pianinie tydzień temu. W jego domu tłumaczą mu ponownie to samo, co padło podczas lore dump tydzień temu, czyli że są wampiry, że śpiewają pod Krwawym Księżycem i wszystko to jest bardzo (bardzo) ważne. Następnie odwiedza wampira Elisabeth (to facet, nie pytajcie), tenże tłumaczy mu to wszystko ponownie + dodaje kilka nieistotnych pierdół, typu „wampiry mają serce z kryształu”, „wampiry piją krew, ale nie mogą ludzkiej” i inne tego rodzaju niemal zupełnie nieistotne zapychacze. Jedyne co z tego wszystkiego jest jakkolwiek ważne, to że trochę się dowiadujemy o relacjach i historii między postaciami. Trochę.

Jest też kilka momentów, w których coś się dzieje, jak protag atakujący z żądzy krwi innego wampira, okruchy boys love fanserwisu, takie tam. Momentów podkreślam. Kiedy tylko miałem nadzieję na coś w rodzaju akcji konała po kilkunastu sekundach i wracaliśmy do dobrze nam znanego niczego. Zadziwiająco dużo jest natomiast przebitek na sceny z poprzedniego odcinka. Twórcy są chyba z niego dumni? A, i piosenek też już prawie nie ma. Pojawia się jej minuta (zmierzyłem) z pokazem slajdów pełniącym funkcję teledysku. Jej.

To, że wszyscy tylko gadają i prawie nic się nie dzieje daje oczywiste oszczędności na animacji, ale mimo to narysowane jest to przy niektórych krzywo strasznie. Chwilami jest ładnie (jako obrazki znaczy, z animacją bieda wszędzie), w sensie na poziomie porządnego anime choćby, ale momentami… ble. Kto im na twarz nadepnął… Chyba tydzień temu otrzymaliśmy nadmiar wrażeń i twórcy uznali, że trzeba przystopować, przystopować z wszystkim. Więcej czegokolwiek już pewnie nie będzie, może odcinek trzeci w ogóle się nie ukaże?