Visual Prison – odcinek 3

Głupota w każdej scenie, brak jakiejkolwiek spójności, emocjonalna trząsawka, melodramatyzm wylewający się wszystkimi otworami. Co się dzieje w trzecim epizodzie… co się dzieje… W końcu mi się podoba!

Nigdy nie liczyłem, że to będzie mądre, liczyłem, że będzie rozrywkowe. Pierwsze dwa odcinki były tymczasem i głupie i nudne jak flaki z olejem. Teraz w końcu, w koooońcu, wygląda to jak powinno od samego początku. Protagonista, grając sobie w zapuszczonej uliczce, cudownym przypadkiem spotyka niejakiego Robina. Tenże postanawia zostać jego najlepszym przyjacielem, co następuje po 5 sekundach. Literalnie, twórcy przechodzą od „o, jak fajnie śpiewasz” do galerii scenek najlepsiejszych psiasiół bez żadnego stadium pośredniego.

No i świetnie, po co mamy tracić czas. Trochę aluzji homoerotycznych też się udało wcisnąć, bardzo dobrze. Kiedy już bohaterowie oddaliby za siebie życie, czas było przejść do melodramatu. Okazuje się, że Robin to młodszy brat Jacka z grupy LOS†EDEN, którego szukał latami, a tamten teraz jest wampirem, odrzuca go, ale tylko ponieważ go kocha (ale też nienawidzi), a ten drugi to go też kocha na zabój, nie ma życia bez braciszka OH AH ŁZY DRAMAT. W końcu Robin się zwampirza i trafia do boysbandu protaga.

Budżetu na animację dalej nie ma (w tej kwestii nigdy się nie poprawia…), na piosenki takoż, a żeby ich tekst miał związek z fabułą serii, to już wcale. Szkoda, gdyby było w tym jakieś konkretne rzępolenie, ta seria mogłaby być nawet (olaboga!) dobra. Niemniej z opinii się nie wycofuję – odcinek trzeci był godną bezrozumną rozrywką. Jakby tak zaczęli od początku, to byłaby inna rozmowa, na razie mamy 33% wampirzej melodramy, 66% zimnych flaków, czyli dalej słabo, słabiutko. Cóż, na niedostatek serii o boysbandach narzekać nie możemy, wampiry też nam nigdzie nie uciekną, tak więc coś sensowniejszego w temacie na pewno się jeszcze trafi.

Leave a comment for: "Visual Prison – odcinek 3"