Dolls’ Frontline – odcinek 1

W roku 2045 wybucha III Wojna Światowa. Ludzkość do walki wysyła androidy zwane T-Dolls, które wyglądem i wielkością nie odróżniają się od człowieka. Z niewiadomych przyczyn, jedne z nich, wyprodukowane przez koncern Sangvis Ferri, buntują się przeciwko ludzkości. Pozostali potentaci wojskowi, tacy jak koncern Griffin, wysyłają elitarne oddziały AL, aby zbadały przyczyny buntu.

Drużyna AL składają się z czterech androidów dostaje misję wdarcia się na terytorium Sangvis i uzyskania pewnych danych z przestarzałego komputera. Niestety, zostają złapane w zasadzkę, a sami buntownicy mają zamiar przejąć dane (jak widać Sangvis nie zna własnych danych, nie wiadomo czemu). Mimo trudnej sytuacji, elitarnej jednostce udaje się stworzyć szansę, aby jej liderka, M4A1 dotarła do bazy Griffina, dostarczyła dane i pozyskała nowego dowódcę dla swojego oddziału. Ach, no tak, zapomniałem wspomnieć – T-Doll są żeńskimi androidami, antropomorfizacją rozmaitych broni. Sangivs upodobał sobie za to pokojówki, które w widowiskowy sposób spod kiecy naparzają we wszystko co się rusza. W każdym razie, androidy posiadają swoje unikalne charaktery (na razie nie wiadomo, czy każda z osobna czy dany rodzaj spluwy), a przywódczyni oddziału, ponoć niezwykle zdolna, na razie wygląda na mocno niezdecydowaną i zatroskaną o los wszystkich dookoła. W kolejnym odcinku poznamy zapewne nową dowódczynię oddziału, niejaką Gentianę, którą zaprezentowano na końcu. Pierwszy odcinek niestety nie potrafił mnie zaciekawić – akcji niby sporo, ale w oczy rzucała się masa absurdalnych elementów, a niektóre sceny zamiast o dreszcz emocji, przyprawiały o głośny śmiech (wiwat pokojówki strzelające spod spódnicy!). Miejmy nadzieję, że dalsze wydarzenia będą nieco bardziej udane i ciekawe.

Oprawa audio-wizualna ma kilka twarzy. Z jednej przykuwający i robiący wrażenie opening, całkiem ładnie narysowane główne bohaterki, a z drugiej totalnie pokracznie wyglądające przedstawicielki Sangvis. Duża część akcji działa się w nocy, a sposób w jaki została ujęta, przyprawiał niestety o ból oczu – trzeba było wysilać wzrok aby coś dostrzec, a po bliższym spojrzeniu na jaw wychodziły karykaturalne sylwetki na drugim planie. Animacja wypadła poprawnie, zwłaszcza w trakcie sceny dziennej walki. Pochwalić muszę za to ścieżkę dźwiękową – była naprawdę zróżnicowana i świetnie budowała nastrój poszczególnych scen. Muszę przyznać, że to ona uratowała odbiór pierwszego odcinka – bez niej szłoby usnąć.

Leave a comment for: "Dolls’ Frontline – odcinek 1"