Futsal Boys!!!!! – odcinek 1

Mogłabym zakrzyknąć śladem bohatera, że futsal, czyli halówka (będę używać tej pierwszej nazwy, żeby nie mieszać), w ogóle mnie nie interesuje. Niestety w odróżnieniu od niego nie wystarczyła mi niecała minuta, aby zakochać się w tej dyscyplinie. Nie wystarczył także cały odcinek, ponieważ Futsal Boys!!!!! zapowiadają się na sztampową pseudo-sportówkę wymyśloną przez kogoś, kto chciał przy tej okazji sprzedać odbiorcom także stado ładnych chłopców.

W.w. Haru Yamato, świeżo upieczony licealista, zakochuje się w stylu gry młodzieżowego reprezentanta Japonii i w związku z tym postanawia zostać zawodnikiem równie dobrym. Wiedzy technicznej mu na razie brakuje, ale nadrabia zdolnościami niemal akrobatycznymi i oczywiście potężnym entuzjazmem. Dla kontrastu Sakaki to już znany (z występów w gimnazjum) zawodnik, a przy tym typowy „gatekeeper”, czyli osoba, dla której każdy, kto nie gra na poziomie zawodowym, powinien zapaść się pod ziemię i nawet nie myśleć o amatorskim uprawianiu tegoż sportu. Dalej pojawiają się senpaje ze szkolnej drużyny – jeden zna wspomnianego reprezentanta i nie ma o nim chyba zbyt dobrego zdania – oraz jeszcze jedna świeżynka do kompletu (bo Haru i Sakaki oczywiście meldują się w drużynie pierwszego dnia szkoły), a w tle zapewne kolejna, tylko jeszcze nieprzekonana. Zarówno oni wszyscy, jak i przedstawiciele innych drużyn (pojawiający się na razie tylko w czołówce) wyglądają nie tyle jak drużyny sportowe, ile jak grupy idoli, odpowiednio zróżnicowane pod względem kolorystyki i fryzur.

Fabuła… W drodze na ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego Sakaki wdaje się w pyskówkę z przypadkowymi chuliganami, która to kończy się improwizowanym meczem dwa na dwa (jako że pojawia się tam także, rzecz jasna, Haru). Potem obaj idą na trening drużyny (z której widzimy wspomnianych dwóch senpajów i menedżera – więcej chyba nie ma?), pojawia się dodatkowa świeżynka, a następnie… Całe stadko chuliganów, którzy żądają rewanżu po godzinach w parku. Tak, futsalowego. Jako że chuligani nie są na stosownym poziomie, zaczynają stosować argumenty siłowe, co pozwala im wyrównać wynik. Kiedy do końca meczu pozostaje szesnaście sekund… Odcinek się kończy. I to wszystko jest śmiertelnie serio, bez cienia dystansu do siebie. A do tego krzywe, upraszczane i z drewnianymi w większości seiyuu. Niestety – nie polecam. AAA, no i zapomniałabym! Co ważniejsi zawodnicy (z Mrocznym Reprezentantem na czele) wykrzykują nazwy ataków… Znaczy, strzałów. Powstrzymam się od komentarza.

Leave a comment for: "Futsal Boys!!!!! – odcinek 1"