Gensou Sangokushi – Tengen Reishinki – odcinek 3

Zaraz po wydarzeniach w mieście bohaterowie udają się w drogę do miejsca, gdzie okolicę pustoszy jakiś wangliang. Po drodze (a może to już jest tam) napotykają wioskę, na którą napadli bandyci i pomordowali mieszkańców. Okazuje się, że ich przywódca jest wielki, paskudny i jeździ na wielkim koniu z dziwnym wzorkiem. Nim jednak Ying zdąży się zastanowić, czy czasem to nie demon, złoczyńcy wracają i rozpoczynają dalszy rozlew krwi.

Xiao, która bardzo źle zareagowała na widok trupów, ponownie zmienia się w Guizhana, ale tym razem z jakiegoś powodu traci kontrolę i przechodzi na wyższy stopień transformacji, nad którym nie panuje, a który jest niebezpieczny dla Szóstki i otoczenia. Na szczęście szef bandytów ucieka, odciągając ją i podążających za nią towarzyszy w ustronne miejsce, gdzie Ying usiłuje przemówić Xiao do rozumu, a w końcu po prostu ją blokują i usypiają. (Bandyta tymczasem zwiewa, zamiast ich wykończyć…)

 

Pojawia się Lady Louzhi, która stwierdza, iż kłopoty z Xiao biorą się z braku równowagi między umysłem a ciałem, a przy okazji opowiada jej historię – rodzice zginęli podczas napadu bandytów, ona sama umarła, ale tak chciała żyć, że bogini dała jej szansę i zmieniła w Guizhana. Po czym informuje zebranych, że jeśli zamierzają zwiać, to proszę bardzo, co oczywiście porusza naszego wspaniałego dowódcę, który jej wygarnia, co myśli, i dowiaduje się w zamian (taki teścik honoru), że w sumie jest sposób, żeby pomóc Xiao, ale troszku będzie to zaklęcie nieprzyjemne w skutkach. Co bardzo szybko Ying odczuwa, gdy ponownie pojawia się wangliang, Xiao znów zamienia się w krwiożerczego demona, a nasz bohater przejmuje złe uczucia, co się w niej kłębią, pomagając jej panować nad sobą. Cóż, w końcu złol zostaje pokonany, Ying może ponownie zapewnić małą, że nie jest sama, a Xiao może podziękować i przyjąć do wiadomości.

Graficznie – cóż, jak można się było spodziewać, ujęcia na twarz i od ramion w górę są normalne, ujęcia z dalszej perspektywy mamy albo pokazane tak, że postacie stoją tyłem i się nie ruszają, albo są krzywe, albo niewyraźne, czyli w sumie nic nowego. Do tego dodać należy mało dynamiczne walki (ale krew jest) i komputerowo generowane zaklęcia, oraz wielkie napisy z nazwą ataku po jego zastosowaniu przez bohaterów.

Pisałam, że brak liniowości – odwołuję, bo liniowość jest, plus potwór tygodnia, nadal jednak mam grupę najemników „na posyłki”. Nadal nie ma pomiędzy bohaterami żadnej chemii, interakcje są drewniane, dialogi sztywne, przemowy dęte, nawet przeszłość Yinga i Xiao, która zapewne powinna poruszyć widza, tu jest podana na zasadzie „Patrz, mają coś wspólnego, dlatego będą się dogadywać!”. No nie wiem, czy to powinno tak wyglądać. W tej chwili seria nie oferuje mi nic ciekawego, co by spowodowało chęć oglądania jej co tydzień. Może kiedyś, w całości, ale na razie pass.

Leave a comment for: "Gensou Sangokushi – Tengen Reishinki – odcinek 3"