Shikkaku Mon no Saikyou Kenja – odcinek 2

Pokonanie demona normalnie wzbudziłoby oddźwięk w całym kraju, ale o dziwo świadkowie tego wydarzenia mieli na tyle rozumu w głowach, żeby zabronić rozpowszechniania tej informacji. Wywołałaby zapewne niemałą panikę wśród ludności. Nie zmienia to jednak faktu, że Matty zostaje zaproszony na audiencję u króla, gdzie nie dość, że zostaje wynagrodzony za swój czyn, to jeszcze ostrzega władcę przed zbliżającym się atakiem armii demonów na królestwo. Nic jednak strasznego, nasz dzielny bohater ma plan zbudowania ogromnej bariery nad całym królestwem, która ochroni ludzkość. Potrzebować będzie do tego jednak odpowiednich surowców, które zamierza zdobyć w lochach do których dostęp wyprosił u króla w zamian za zasługi.

Rzecz jasna, szkolenie wszystkich w użyciu magii bez wypowiadania inkantacji, a także jej kreatywnym wykorzystaniu nie ustaje – w końcu Matty miałby problem, jakby ludzkość była całkowicie bezbronna i wyginęła, zanim on osiągnie poziom umiejętności wyższy niż w poprzednim wcieleniu. Na wyprawę do lochu zabiera ze sobą Lurię oraz Armę, które przy okazji szkoli w umiejętnościach walki i wykorzystania magii na polu bitwy. Dziewczęta są wybitnie zdolne, jednak na niższe poziomy lochów bohater wybiera się już samodzielnie, gdzie, poza pozyskaniem niezbędnych surowców, testuje własne umiejętności w trakcie walki z bossem poziomu.

Niestety, odcinek ten wypada mocno przeciętnie. Mimo ujawnienia pewnych mechanizmów i sposobów użycia magii, seans jest wprost niesamowicie nudny. Główny wpływ na to mają bohaterowie, którzy są totalnie nieciekawi, zachowują się momentami w sposób żenujący, a elementy romantyczne i relacje pomiędzy nimi są po prostu mdłe. Zero tu chemii pomiędzy nimi, zero sensownych dialogów czy po prostu tworzenia wzajemnych stosunków poza totalnym uwielbieniem dla głównego bohatera. Ja wiem, że to jeszcze ciągle dzieci, jednak wzajemne relacje nie są ani dziecięce ani nawet nastoletnie, a po prostu nijakie, ponieważ brak im polotu i wiarygodności.

Tytuł ten udowadnia, że wrzucenie popularnych elementów to jednego wora, to nie jest przepis na sukces. Trzeba to nie tylko zrobić z sensem, umieć wykreować ciekawy świat i postaci, ale też wprowadzić element ciągnący całość do przodu. Najbardziej doskwiera tu chyba brak charyzmatycznego bohatera, który przekonywałby swoimi umiejętnościami w sposób znacznie ciekawszy i wiarygodny. Oprawa wizualna ani udźwiękowienie także nie porywają widza swoją przeciętnością. Na razie zapowiada się totalnie przeciętna seria, która może spełniać rolę zapychacza zimowego sezonu, o której wszyscy szybko później zapomną.

Leave a comment for: "Shikkaku Mon no Saikyou Kenja – odcinek 2"