Shikkaku Mon no Saikyou Kenja – odcinek 3

Matty wraz z dwójką towarzyszek spieniężają łupy z lochów, pokonują kolejne dwa demony, otrzymują kolejne wynagrodzenie od króla i wykrywają podsłuch w sali tronowej, wpadając na trop przeciwnika. Teraz tylko znaleźć smoka i wyruszyć w siną dal, aby ocalić ludzkość przed zagładą. Dzień jak co dzień.

Powiedzieć, że wieje nudą, to nic nie powiedzieć. Wydarzenia są schematyczne, zachowania bohaterów totalnie drętwe i bez wigoru, bohater za grosz nie ma charyzmy która pozwalałaby mu w sposób przekonujący odgrywać swoją rolę, a dwie panie mu towarzyszące nie prezentują sobą totalnie nic. Dawno nie widziałem czegoś, co tak totalnie nie potrafiłoby ukazać jakichkolwiek emocji, zagrożenia czy nawet wykreować postaci na nieco interesujące i sprawiające wrażenie żywych, a nie totalnych kukieł poruszających się bez życia po ekranie. Antagoniści także nie pomagają – każdy kolejny jest wyciągnięty z kreatora losowych demonów, za jego przechwałkami nie stoją żadne realne umiejętności, już o braku indywidualizmu i charakterów nie wspominając. Wypadają źli, Matty mamrocząc coś pod nosem o tym, jak to jeszcze nie ma wystarczająco siły musi uciekać się do strategii, po czym bez wysiłku wpiernicza wszystkim. I tak się powoli żyje na tej wsi.

Pierwsze trzy odcinki potwierdziły moje przypuszczenia – tytuł ten nie ma sobą nic do zaoferowania. Operacja wymieszania wszystkich popularnych elementów z gatunku totalnie nie wypaliła, gdyż brakuje jej czegokolwiek co wyróżniałoby się na tle przeciętności i ciągnęło całość do przodu. Ni tu fabuły, ni ciekawych bohaterów ni widowiskowej animacji czy dobrej muzyki. Jeśli nie macie nic lepszego do oglądania, to od biedy przygody Mattiego mogą posłużyć za mocno usypiającą dobranockę. Na nic więcej się tutaj nie zanosi.

Leave a comment for: "Shikkaku Mon no Saikyou Kenja – odcinek 3"