Ao Ashi – odcinek 3

Nie trudno się domyślić, że Aoi przeszedł do końcowego etapu selekcji kandydatów do młodzików Tokyo City Esperion. Teraz, wraz z dziesiątką innych graczy, czeka go główna próba – mecz przeciwko tej drużynie. Co więcej, połowa z kandydatów średnio chce współpracować, odmawiając początkowo uczestnictwa w rozmowie o umiejętnościach, preferowanym stylu gry i planach na przyszłość. Mecz początkowo wydaje się aż zbyt łatwy dla nowicjuszy, którzy bez większego problemu doprowadzają do sytuacji podbramkowych. Później nagle sytuacja zmienia się, a Aoi wraz z resztą dostają solidny oklep. Na boisku pojawił się też pierwszak, który rok temu przeszedł testy. Powiedzieć, że jest mało przyjemnym gościem to nic nie powiedzieć, ponieważ za cel obiera sobie głównego bohatera i rzuca przytykami od braku pieniędzy na nowe buty aż po brak talentu…

Wydarzenia z trzeciego odcinka są niestety przewidywalne do bólu. Trener ustawia drużynę regularnych graczy mieszając ich pozycje i role na boisku, a kandydaci robią się zbyt pewni siebie, szybko się męczą i po chwili nie mają szans przeciwko doświadczonym zawodnikom. Żeby dorzucić trochę dramatu, pojawia się też podły charakterem osobnik, który nie może zdzierżyć pozytywnego nastawienia Aoiego względem meczu. Oprócz słownej przemocy, stosuje też taką fizyczną, w pewnym momencie celowo uderzając w brzuch obiekt agresji. Normalnie wyleciałby z boiska, ale byłoby zbyt nudno, nie? Nieścisłości sportowych jest tu zresztą więcej, wraz z rozgrywaniem na jeden kontakt przez zawodników stojących na nieswoich pozycjach. Nie, tego nie da się zrobić po kilku minutach dostosowania się. Rzecz jasna widać tu fascynacje piłką hiszpańską, zwłaszcza prezentowaną przez FC Barcelonę w latach świetności, ale u każdego mającego chociaż odrobinę wiedzy i tym sporcie wywoła to szyderczy uśmiech. Są też elementy pozytywne – zbieranina kandydatów, kiedy już wszyscy postanowili przeprowadzić jakąkolwiek naradę na temat gry, zaczyna być skuteczniejsza na boisku, chociaż to tak naprawdę oczywista oczywistość w grach zespołowych. Widać też, że postaci nie grzeszą charakterami, a tym którzy będą grać w dalszej części ważniejsze role, przeznaczono znacznie więcej czasu. Podobnie zresztą jak ślicznej Hanie, której rodzące się zainteresowanie głównym bohaterem widać jak na dłoni.

Ao Ashi zapowiada się na przeciętną serię sportową. Mamy tu niemal podstawowy elementarz gatunku, chociaż pozbawiony głównej wady – rozmaitych supermocy czy jeszcze większych bzdur pozwalających bohaterowi dokonywać cudów. Aoi łatwo mieć nie będzie, a jedynie jego instynkt boiskowy będzie sprzymierzeńcem w trudnej karierze piłkarza. Osoby lubiące serie sportowe na pewno znajdą tutaj coś dla siebie, ale wszystkim innym odradzam – tytuł skupia się na wydarzeniach boiskowych, a wątek romantyczny czy okruchy życia będą tutaj zdecydowanie drugo- albo i trzecioplanowe.

Leave a comment for: "Ao Ashi – odcinek 3"