Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekake-chuu – odcinek 1

Sceną otwierającą odcinka jest próbą gwałtu na jakiejś arystokratce i jej służącej. Oczywiście, najwięcej uwagi przy tworzeniu tej sceny poświęcono temu, aby widoczne nagie kawałki kobiecego ciała wyglądały jak najładniej, co od pierwszych sekund serii napawa mnie do niej obrzydzeniem. Zaraz po tym fragmencie zaczyna się wesoły, melodyjny opening…

Po openingu cofamy się w czasie. Bohater w wielkiej zbroi analizuje swój wygląd, wypróbowuje moce, raduje się swoim przepakowaniem i działaniem różnych umiejętności, tylko na marginesie zastanawiając się nad swoją sytuacją – czyli dlaczego po zaśnięciu podczas grania w grę, obudził się w innym miejscu z ekwipunkiem z tejże gry na grzbiecie. Nie napawa go to jednak zbytnim niepokojem, ważniejsze jest to, jak fajnie działają wszystkie zaklęcia. Do czasu, gdy zerka na swoje odbicie w wodzie i przypomina sobie, jaki wygląd postaci wybrał… Posiadanie wyglądu szkieletu trochę studzi jego zapał, ale i temu się zaradzi, postanawia po prostu jak najmniej rzucać się w oczy. Na początek priorytetem staje się znalezienie zajęcia (gildia najemników), aby zaspokoić dręczący bohatera głód.

Arc, jak bohater sam siebie nazywa, łatwo się ekscytuje, ma optymistyczne nastawienie, otwarcie i z nadzieją patrzy na świat oraz swoją sytuację, którą błyskawicznie akceptuje i się dostosowuje. Sprawia przez to wrażenie oderwanego od rzeczywistości, a fakt ten potęguje jego postawa, gdy natrafia na opisaną w pierwszym akapicie scenę – gdy spokojnie patrzy się, jak bandyci szykują się do zgwałcenia dwóch panienek, rozważając do ostatniej chwili, jak będzie tu wyglądała walka z przeważającym liczebnie wrogiem – do tego człowiekiem. Jedno szczęście, że bohater nie komentuje nagości pań, nie podnieca się nią i zasadniczo bardziej jest zainteresowany zabraniem własności bandytów. Tylko nieuleganie wdziękom płci przeciwnej, szczególnie po takich wydarzeniach, trzyma te sceny na powierzchni.

Na razie jestem rozdarta, jeśli chodzi o tę serię. Nie podoba mi się lekkie podejście twórców do dramatycznych i okrutnych dla ofiar sytuacji, ale sposób poruszania się Arca po świecie, powolne rozeznawanie się w nim – oglądało mi się już w miarę dobrze. Animacja też jest niczego sobie, lepsza niż w sporej części isekajów, choć ending wypala oczy grafiką komputerową. W samej serii jest jej jednak tylko trochę i nie przeszkadza ona szczególnie.

Leave a comment for: "Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekake-chuu – odcinek 1"