Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekake-chuu – odcinek 3

Wygodnie dla fabuły dwa incydenty z poprzednich odcinków: uratowanie arystokratki ze służącą oraz zabicie bazyliszków okazują się ze sobą powiązane osobą księcia Dakaresa, który uwziął się na krainę Luvierte i za pomocą jakiegoś arystokraty przypuszcza na nią różnego rodzaju ataki. Dzięki rozmowie tegoż arystokraty z jego służącym (służący pyta, arystokrata grzecznie odpowiada…) dowiadujemy się, które królestwo czego chce i z kim przestaje, a także tego, że wypadki z początku tego odcinka – czyli pokonanie przez Arca bandytów będących jednocześnie handlarzami niewolników – również jest związane z powyższym.

Arc nie zdążył jeszcze dobrze nacieszyć się (bo on się cieszy cały czas i ze wszystkiego – bardzo optymistyczny pan) pokonaniem bandytów i zebraniem sporego łupu, gdy zaatakowała go pewna zgorzkniała, ale zdeterminowana elfka, myląc go z oprychami. Zatrzymuje się jednak natychmiast po zauważeniu Ponty, po czym uprzejmie tłumaczy wszystkim (Arcowi oraz widzom), czym jest Ponta. Następuje całkowita zmiana nastawienia pani do głównego bohatera, choć ostatecznie odrzuca jego ofertę pomocy. Arc postanawia sam udać się do lasu elfów, ciesząc na samą myśl o nowej przygodzie, czyli ratowaniu elfiątek.

Dalsza akcja to oczywiście znowu walka, ratowanie elfich dzieci oraz zadzierzganie się znajomości między kościotrupem a elfią wojowniczką opartej na obopólnej korzyści. Nic nowego, nic zaskakującego, za to sporo szpetnej animacji, szczególnie podczas starć – krzywych twarzy i zdeformowanych komputerowych sylwetek. Tylko Arc wygląda cały czas tak samo w obu rodzajach animacji. Za to elfka, poza powyższymi problemami, ma jeszcze jedne z najpaskudniej rysowanych piersi, jakie widziałam, wyglądających jak dwa doczepione do klatki piersiowej balony. Oprawa graficzna, projekty postaci, muzyka: nie ma tu nic, co utrzymałoby uwagę widza w miejsce generycznej, nieciekawej fabuły. Wszystko to już wielokrotnie było i często w lepszej formie. W przypadku opisywanego anime znalazłam sporo elementów, które mi przeszkadzają, np. nachalna i sztucznie poprowadzona ekspozycja, schematyczne postaci i fabuła czy brzydka animacja, a prawie żadnych, które zatrzymałyby mnie przy tytule (chyba tylko podejście głównego bohatera). Ani jedna sekunda tej serii nie jest w stanie czymkolwiek zaskoczyć czy choćby zainteresować, więc nie widzę powodu, aby kontynuować seans.

Leave a comment for: "Gaikotsu Kishi-sama, Tadaima Isekai e Odekake-chuu – odcinek 3"